Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Nie chodzi w tym przypadku o temperaturę powietrza, chociaż lato jest rzeczywiście ciepłe – ale o artykuł kol. Rafała Ziemkiewicza w „Rzeczypospolitej”, w którym stawia on pytanie, skąd właściwie większość dziennikarzy w Polsce czerpie wiedzę, co jest dobre, a co złe. Kol. Rafał Ziemkiewicz sugeruje, że wiedzę tę czerpią oni z podszeptów „Salonu”, któremu, jak wiadomo, ton nadaje michnikowszczyzna. Jeśli red. Michnikowi zepsułby się telefon, to złożona z półinteligentów klientela „Salonu” zupełnie nie wiedziałaby, co myśli.

Wszystko to oczywiście być może, dzięki czemu red. Michnik pełni w naszym życiu umysłowym niegdysiejsze obowiązki Józefa Stalina, który przecież także decydował o tym, co dobre, a co złe, a wszyscy „ludzie przyzwoici” podporządkowywali się tym orzeczeniom powszechnie i bez zastrzeżeń. Właśnie w Alei Zasłużonych na Powązkach odbył się, poprzedzony Mszą świętą, pogrzeb prof. Leszka Kołakowskiego, przy okazji którego żałobnicy i komentatorzy podkreślali przywiązanie nieboszczyka do prawdy.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Jan Wikiera
W ostatnich latach ukazało się bardzo wiele publikacji poświęconych życiu i działalności Księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Niektóre z nich zdają się być bardzo dokładnymi monografiami, naświetlającymi pewne aspekty działalności Prymasa Tysiąclecia. Wiele ciekawych rzeczy można dowiedzieć się również z publikowanych przy różnych okolicznościach materiałach ze zbiorów IPN.

Tymczasem wydaje się, że zainteresowany czytelnik nie znajdzie zbyt wielu przystępnych prac dotyczących wcześniejszych lat działalności księdza Kardynała, na przykład jego środowiska rodzinnego, formacji kapłańskiej, wczesnej aktywności społecznej czy naukowej. Tą dotkliwą lukę wypełnia opublikowana ostatnio monografia księdza Piotra Niteckiego pt.: „Włocławskie dzieje ks. Stefana Wyszyńskiego”. Ramy czasowo-przestrzenne ujęte w publikacji są jednak nieco szersze niż wskazuje tytuł, ponieważ autor opisuje na jej kartach również okres studiów w Lublinie oraz kilkuletni okres konspiracyjny, kiedy to bohater książki przebywał poza diecezją włocławską. Jest to jednak świadomy wybór metodologiczny, gdyż przez cały ten czas Stefan Wyszyński „był kapłanem włocławskim”.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego Niemiec blokuje przekształcanie Unii w federację i potwierdza, że Unia Europejska to porozumienie suwerennych państw narodowych – pisze prawnik http://www.rp.pl/artykul/330326.html

Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny (FTK) wydał 30 czerwca 2009 r. wyrok w sprawie traktatu z Lizbony. Warto zapamiętać tę datę. FTK stwierdził, że Unia Europejska to związek suwerennych państw, a nie federacja. Jeżeli Niemcy chciałyby się stać częścią federacji europejskiej, to zgodnie z artykułem 146 niemieckiej konstytucji (Grundgesetz) naród musiałby zdecydować o tym w referendum po napisaniu nowej niemieckiej konstytucji, która by na to zezwalała.

Powrót państwa narodowego

Decyzja Trybunału w Karlsruhe ma fundamentalne znaczenie dla przyszłości UE i na długo zablokuje jej dalszą ewolucję. Orzeczenie precyzyjnie definiuje zależności: Unia Europejska, państwa narodowe i narodowe parlamenty.
Przy okazji orzeczenia w sprawie traktatu z Lizbony FTK dokonał swoistej nacjonalizacji Unii Europejskiej, wzmacniając pozycję niemieckiego parlamentu i niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego
Według FTK Parlament Europejski nie jest parlamentem, gdyż ma braki w zakresie definicji równości podczas wyborów. Wszelkie decyzje rozszerzające lub zmieniające kompetencje UE muszą uzyskać potwierdzenie ustawowe Bundestagu (ewentualnie Bundesratu), aby obowiązywały w Niemczech.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Wstęp do drugiego wydania Historycznego Atlasu Polski

Sprawa Wyrażeń i Pojęć Ważnych dla Polskiej Pamięci Narodowej.

Wyrażenia używane na temat okresu dominacji sowieckiej są bardzo ważne dla polskiej pamięci narodowej. Polska pamięć narodowa musi być kultywowana dla dobra narodu polskiego jak i świadomości narodowej Polaków, Wyrażenia mają duże znaczenie. Za czasów Drugiej Rzeczypospolitej wyrażenia poprawne określały wojnę obronną przeciw inwazji bolszewickiej Wojną Polsko-Sowiecką lub Wojną Bolszewicka. Wówczas nikomu nie przychodziło do głowy, żeby pisać o „Wojnie Polsko-Radzieckiej.” Z drugiego wydania niniejszego atlasu usunąłem w sposób widoczny terminologię „radziecką” lub „zdradziecką” według humoru samo-obrony narodowej.
Mniej kontrowersyjną, ale istotną jest sprawa terminologii dotyczącej aktów ograniczających władzę króla nie jako rozszerzanie rządów reprezentatywnych ale jako przywileje. Dla przykładu Magna Carta Libertatum z 1215 roku w historii brytyjskiej nigdy nie jest nazywana „przywilejem.”
Możemy obserwować inne narody dobrze nam znane, takie jak Żydzi i Anglicy, dla których kutywowanie ciągłości pamięci narodowej jest podstawową mądrością polityczną.
Na przykład w polskiej terminologii określa się jako przywilej, akt wydany w Cieni w 1228 roku przez Władysława III, zobowiązujący go do przestrzegania „sprawiedliwych i szlachetnych praw za zgodą rady biskupów i baronów” w zamian za jego następstwo na tron w Krakowie. Natomiast w W. Brytanii Jan Bez Ziemi z rodu Andegawenów wydał trzynaście lat wcześniej akt Magna Carta Libertatum, ponieważ ratował się od skutków politycznych, straty przez niego władzy nad Normandią.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Jeśli ktoś nie wierzy, to niech sprawdzi: większość problemów, jakie Stany Zjednoczone miały w polityce międzynarodowej, miała swój początek w tym, że porzucony przez USA amerykański agent zaczynał stawać dęba i kąsać rękę, z której dotychczas jadał. Tak było w Wietnamie, kiedy agent kominternu Ho Chi Minh, hołubiony przez Amerykanów w czasie wojny z Japonią, został później uznany za sukinsyna jakiegoś takiego nie naszego, no i narobił bałaganu, z którego potem musiał Amerykę wyciągać do spółki z Chinami prezydent Nixon. Podobnie było z późniejszym egipskim prezydentem Naserem, irackim dyktatorem Saddamem Husajnem, czy wreszcie – ze straszliwym Osamą Bin Ladenem. No a teraz, kiedy prezydent Obama ułożył się z ruskimi szachistami co do warunków, na jakich zachowają chwalebną powściągliwość w sytuacji, gdy suwerenny Izrael uderzy na Iran, płaczliwą suplikę podpisała drużyna byłych prezydentów, wzmocniona dwoma politykami drobniejszego płazu w osobach Janusza Onyszkiewicza i Adama Daniela Rotfelda. Ameryka – powiadają sygnatariusze – nie może zapomnieć o Europie Środkowej. Uuu, to bardzo poważna zastawka – ale właściwie dlaczego „nie może”? Co sygnatariusze listu zrobią Ameryce, jeśli ta ewentualnie o Europie Środkowej „zapomni”? Powiedzmy sobie otwarcie i szczerze, zarówno Lech Wałęsa, jak i Aleksander Kwaśniewski, nie mówiąc już o panu Onyszkiewiczu, czy Rotfeldzie, będą mogli w takiej sytuacji Ameryce, jak to się mówi, „skoczyć”.