Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Wyrok Warszawskiego Sądu Okręgowego uniewinniający generała Czesława Kiszczaka od zarzutu przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników z kopalni „Wujek”w 1981 roku przyjąłem z rozgoryczeniem i zwykłą ludzką złością. Zupełnie nie przekonuje mnie uzasadnienie wyroku, w którym Sędzia Marek Walczak powiedział m.in., że : „Sąd rozumiejąc dramat tej całej sytuacji nie jest sądem, który może osądzić i poprawić historię, zadośćuczynić temu złemu co się stało; sąd może ustalić winny lub niewinny (...) to wszystko, więcej sąd nie może”.
Ponadto, według Sądu, nigdy nie dowiedziono, aby szyfrogram generała Kiszczaka rozesłany do wszystkich jednostek milicji, które m.in. miały brać udział w pacyfikacji zakładów strajkujących po wprowadzeniu stanu wojennego, pozostawał w jakimkolwiek związku z decyzją o użyciu broni palnej w kopalni „Wujek”.

Przypomnijmy więc, ze w szyfrogramie tym, gen. Kiszczak przekazał dowódcom tzw. „oddziałów zwartych” Milicji Obywatelskiej swoje uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni przez te oddziały, a to stało się podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia 1981r. Strzelał w kopalniach : „Manifest Lipcowy” i „Wujek”.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Panie Grzegorzu, na konferencji w Konstantynowie dołożył Pan „łyżkę dziegciu”. Niektórzy uczestnicy nie mogli uwierzyć w słowa krytyczne pod adresem PiS-u. Nie wahał się Pan, siedząc koło wiceprezesa PiS Ministra Ziobry i przemawiając do sympatyków tego ugrupowania?

Przyjechałem tam – odpowiadając na zaproszenie mojego kolegi, reżysera Piotra Zarębskiego – nie po to, żeby zasiadać za stołem prezydialnymi, jak w jakimś gabinecie figur woskowych i grzecznie uczestniczyć we wzajemnym „umacnianiu się w wierze” w ramach świeckiego nabożeństwa, quasi-mszy republikańskiej, której głównym celebransem okazał się prof. Zdzisław Krasnodębski. Przyjechałem – podobnie jak tydzień wcześnej na Krakowskie Przedmieście w Warszawie – nie dla tej, czy owej partii, ale dla sprawy państwa polskiego. Państwa, które aktualnie istnieje w stanie szczątkowym i opłakanym – ale którego się nie odwojuje drogą uzurpacji. Bo za uzurpację uznaję próbę zdyskontowania tego wielkiego pospolitego ruszenia, z którym mamy do czynienia po zamachu smoleńskim, przez jedną partię – próbę podkreślenia wszystkich inicjatyw patriotycznych wspólnym mianownikiem: „elektoratu pisowskiego”. Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby pan Jarosław Kaczyński został Premierem – mimo, że żoliborski socjalizm to z wielu względów formacja na antypodach moich ideałów – ale niechże on będzie premierem polskim, a nie zaledwie pisowskim.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Z Nigelem Farage'em, przewodniczącym frakcji Europa Wolności i Demokracji w Parlamencie Europejskim, rozmawia Dawid Nahajowski

Często krytykuje Pan tzw. brukselską klasę polityczną. Kogo dokładnie ma Pan na myśli?
- Mam na myśli Komisję Europejską. To oni są najważniejsi. My mamy w Parlamencie 750 posłów, ale Komisja zatrudnia 30 tysięcy pracowników. To oni reprezentują rząd Europy i stanowią prawo. Trzeba jednak pamiętać, że urzędnik państwowy z Wielkiej Brytanii czy z Polski, który dostaje pracę w Komisji Europejskiej, otrzymuje niewyobrażalne wynagrodzenie i należy do najlepszego na świecie funduszu emerytalnego. Żyje mu się wspaniale i wygodnie i chce tylko, by instytucje europejskie miały jeszcze więcej władzy. Niestety, pieniądze są najważniejsze dla wielu osób. Jestem tu od 12 lat i obserwuję Brytyjczyków, którzy początkowo mają zdrowe i sceptyczne nastawienie wobec integracji europejskiej, ale po dwóch, trzech latach wciąga ich system. Wszystko przez pieniądze.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Jeśli nawet Prawo i Sprawiedliwość nie powinno zostać zdelegalizowane ze względu na „podpalanie państwa” i „podżeganie do nienawiści”, to z całą pewnością trzeba zrobić z nim porządek z powodu notorycznego zasmucania środowisk narodowych skupionych wokół „Jednodniówki Narodowej”. Co prawda środowiska narodowe w swoim czasie notorycznie zasmucały profesora Geremka, ale czyniły to ze słusznych, a nawet - jedynie słusznych pozycji. O ile bowiem profesor Geremek na poprzednich etapach nieubłaganie tkwił na jedynie słusznym stanowisku przewodniej roli partii i sojuszu ze Związkiem Radzieckim, to później się zbisurmanił i zaczął odczuwać niepohamowany tropizm do NATO, podczas gdy środowiska narodowe - wychodząc z założenia, że „niech sobie człowiek wiarę ma, czy nie ma, ale najgorzej, kiedy się nie trzyma tego, w co już raz wdepnął i próbuje, jaka się wiara lepiej dopasuje” - niezmiennie dochowały wiary Związkowi Radzieckiemu aż po dzień dzisiejszy. Nic zatem dziwnego, że na widok poczynań „rusofobów”, którzy próbują oprzeć „całą politykę wobec Rosji na Katyniu”, całe narodowe poczucie realizmu przewraca się im razem z tak zwanymi bebechami. Inna rzecz, że tego narodowego poczucia realizmu niewiele już zostało. To nawet dobry przykład epigonów, którym myśl Romana Dmowskiego kojarzy się już wyłącznie z kurczowym trzymaniem się Rosji. „Takiej dostał dziwnej manii, że chciał tylko od Stefanii”. Niestety! „W tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz” - przypomina poeta.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
http://wps.suwerennosc.com/
Żeby rozwój Polski w każdej sferze funkcjonowania państwa był w ogóle możliwy, żeby możliwe było istnienie Polski jako państwa i żeby możliwe było godne życie całego polskiego społeczeństwa – społeczeństwa, czyli narodu i mniejszości – musi zostać zrealizowany cel zapisany w tytule, a więc:
suwerenna Polska z narodowym rządem.

Jest to także główny polityczny postulat programowy naszego stowarzyszenia WPS, które właśnie z tego powodu nie może uzyskać sądowej rejestracji, ponieważ sądownictwo w naszym kraju służy przede wszystkim ochronie antypolskiego systemu władzy.
Osiągnięcie powyższego celu wymaga wspólnego wysiłku tych wszystkich organizacji i osób, które cel ten uznają za rzeczywisty i istotny, a przede wszystkim za własny i któremu gotowi będą poświęcić wieloletnią, systematyczną pracę. Być może będzie to praca bez spektakularnych efektów zanim nie zostanie osiągnięty cel ostateczny.
Pierwszym, skromnym efektem nieskoordynowanych, spontanicznych, narodowych poczynań wielu organizacji i osób jest zakaz emisji filmowych spotów wyborczych wprowadzony przez aktualnie rządzących. Mimo ich ogromnej przewagi medialnej, zaczynają się obawiać, że nasze narodowe polityczne treści zabiją ich pustą nowomowę. Zaczynają bać się i doceniać przeciwnika – to nasz maleńki sukces, ale zakaz emisji spotów jest oczywiście dla nas niekorzystny.