Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Poniższy tekst w skróconej wersji, wydrukował 17.12.2006, jako jedyny w Polsce, tygodnik „Myśl Polska” http://www.myslpolska.org/node/6739 .

Tytułowe pytanie artykułu może być prostym testem wobec każdego kandydata na dowolny urząd/stanowisko polityczne w Polsce. Jak wiemy, na podstawie powszechnych żydomediów, każdy tzw. polityk od 1989 r. do chwili obecnej (poza LPR i Samoobroną - nie dotyczy wszystkich członków tych partii) opowiadał się za wstąpieniem do UE oraz opowiadał się i opowiada nadal za przyjeciem euro (€). Tak, więc odpowiedź na testowe pytanie wystawia każdemu politykowi ocenę negatywną. Czy zatem warto brać udział w jakichkolwiek wyborach, jeśli nie ma w nich narodowej, nacjonalistycznej reprezentacji?

           Polski złoty czy euro? - to być albo nie być dla Państwa Polskiego

Już samo pytanie o to, czy Polska ma zrezygnować z własnego pieniądza i przyjąć walutę euro jest zdradą interesów Narodu i państwa. Jeżeli taką sugestię, wyrażają przedstawiciele najwyższych władz państwa i NBP (Narodowego Banku Polskiego) i nakłaniają do tego Polaków polskojęzyczne media, to świadczy to o tym, że warstwy rządzące Polską oraz te media są zdegenerowane, serwilistyczne i wyobcowane, i że państwo polskie przeżywa ciężki stan przedzawałowy. Trudno uwierzyć, że poglądy te głoszą nie władze okupacyjne, tylko władze własnego kraju. Zastąpienie polskiego złotego przez euro zapisano w Traktacie Akcesyjnym (T.A.) Polski do UE bez konkretnego terminu. Ostatnio w mediach słyszy się, że o przyjęciu euro zdecyduje społeczeństwo w referendum i im szybciej je przyjmiemy tym lepiej. Pojawia się tu jednak istotna wątpliwość, czy tak ważną dla życia Narodu i funkcjonowania państwa kwestię wolno wystawiać pod osąd społeczeństwa, które w znakomitej większości nie jest i nie musi być na tyle wykształcone ekonomicznie i politycznie, żeby podjąć właściwą decyzję. Nie ma też najmniejszych gwarancji, że istniejące w Polsce niepolskie media (a one dominują) przedstawią ten problem uczciwie.

 

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

W Polsce jest wiele pomników i tablic upamiętniających Niemców - "niewinne ofiary wojny". Wyróżniają się na tle polskich - zgrzebnych, zaniedbanych, w większości jeszcze peerelowskich, często o wątpliwej treści wynikającej nie tyle z potrzeby upamiętnienia wojennej historii Narodu Polskiego, ile z niegdysiejszych "zadań pracy propagandowej" komunistów

Niemieckie upamiętnienia znajdują się nie tylko na Opolszczyźnie, gdzie budzą szczególne wątpliwości z powodu stosowania niemieckiej symboliki militarnej. We Fromborku, na zieleńcu między wzgórzem katedralnym a Zalewem Wiślanym, stoi głaz z tablicą pamiątkową poświęconą Niemcom, którzy w panicznej ucieczce przed nadciągającymi wojskami sowieckimi gotowi byli raczej utopić się w morzu niż dostać się w ręce bolszewików. Całe rodziny niemieckie ginęły zatem w styczniu i w lutym 1945 r. w lodowatych wodach Zalewu Wiślanego, pędząc na zachód jak na złamanie karku po tafli lodowej. Mimo 20 stopni mrozu nie wytrzymywała ona sowieckich bombardowań i morze pochłaniało niemieckich uciekinierów, razem z ich końmi, furmankami i tobołkami. Sowieci mścili się za zdradę, niedotrzymanie przez niewdzięcznego sojusznika ustaleń paktu Ribbentrop - Mołotow, za atak na ich państwo, za traktowanie sowieckich jeńców jak bydło, za okrutne pacyfikacje rosyjskich wsi pomagających sowieckim partyzantom. Powodów nie brakowało, a litości nie było, bo każdy coś w tej wojnie widział i wycierpiał.
Wydawałoby się, że te sprawy powinniśmy pozostawić po latach do wyjaśnienia samym Niemcom i Rosjanom, ale nie - "szlachetni" Polacy nie dali się wyprzedzić i postawili we Fromborku pomnik z napisem: "450.000 mieszkańców Prus Wschodnich przeżyło exodus przez Zalew i Mierzeję, pędzeni przez okrutną wojnę.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Karnawał właśnie dobiega końca, ale zanim to nastąpi, wszyscy próbują się bawić, jak tam kto potrafi. Nawet za komuny, która niby to preferowała urawniłowkę, bawiono się rozmaicie – co zauważył i nawet opisał Ludwik Jerzy Kern: „idąc przodem przed narodem odbiliśmy mimochodem i przewagi mamy z milę, bo się masy wloką w tyle”. Przekładało się to na konkrety: „nam Iionesco nie nowina, ni koktajle, ni koniaki, u nich - ćwiartka i wędlina, a dla ducha – Matysiaki”. Na tym tle rodził się pewien jaskółczy niepokój, na który poeta zalecał krótki odpoczynek: „więc usiądźmy gdzieś na stronie, odetchnijmy małowiele, a jak naród nas dogoni, to staniemy znów na czele”. Dzisiaj wygląda to oczywiście inaczej; gdybyśmy popatrzyli na Polskę z wysokości przelotowej 11 kilometrów, to zobaczylibyśmy naród maszerujący ku Świetlanej Przyszłości, z Umiłowanymi Przywódcami na czele. 

W tej sytuacji wypadałoby tylko wyjaśnić przyczynę, dla której Umiłowani Przywódcy znajdują się z przodu maszerującej narodowej kolumny. Czy są na przedzie dlatego, że wiedzą, gdzie jest Świetlana Przyszłość i którędy tam dojść, czy dlatego, że w panice uciekają przez narodem prosto przed siebie z obawy przed stratowaniem. Obawiam się, że ta druga możliwość jest znacznie bardziej prawdopodobna. A dlaczego uciekają? Bo się narodu boją. Taki Prymas Wyszyński przed nikim nie uciekał, bo nikogo, a już zwłaszcza narodu się nie bał. A dlaczego oni się obawiają? Bo przecież wiedzą, że zdradzili i boją się, co to będzie kiedy naród się zorientuje. Dlatego w politycznym demi-mondzie taka miłość do Unii Europejskiej, w której już po wszystkim można będzie znaleźć bezpieczne schronienie pod wysokim protektoratem Naszej Złotej Pani Anieli. Zanim jednak to się stanie, humory jeszcze dopisują i skoro mamy karnawał, to nie tylko ludowe masy, ale i wielkie państwo też się ładnie bawią.

Ocena użytkowników: 2 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

 Może nie wszystkim, ale zapewne młodszym oraz ludziom spoza Śląska trzeba trochę wyjaśnień. Rodłakami zwano członków Związku Polaków w Niemczech “Rodło”, który istniał tam legalnie do roku 1940. Nazwa ta wywodziła się od Rodła, znaku będącego uproszczonym kształtem Wisły, który przyjęli za swój oficjalny symbol, gdyż polskiego orła używać im zabroniono. Dziś środowisko Rodłaków to dzieci ówczesnych członków tego związku, często naoczni świadkowie ich zmagań o polskość tych ziem, oraz  kolejne pokolenia.  Podtrzymują tradycje przodków, pamięć o nich i starają się, aby to czym dziś się cieszymy, a o czym tylko marzyli przodkowie nie przepadło. Na ich kolejnym spotkaniu w 87 już rocznicę powstania Związku napisali poniższy apel.

Apel

Zebrani na dorocznym spotkaniu w 87 rocznicę powołania Dzielnicy I Związku Polaków w Niemczech zwracamy się z prośbą o rzetelne zajęcie się sprawą tzw. podwójnego nazewnictwa miejscowości w gminach województwa opolskiego.
Kwestię tę regulują : ustawa z 6.I.2005r. o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym (art.11) ,Konwencja ramowa o ochronie mniejszości narodowych zawarta w Strasburgu 1.II.1995r. (art.11) , Europejska Karta Języków Regionalnych lub Mniejszości zawarta w Strasburgu 5.XI.1992r. , a także Rozporządzenie wykonawcze Ministra Infrastruktury z 10.VIII.2005r.
Wszystkie te akty prawne jako kryterium przyjęcia dodatkowego nazewnictwa nazw miejscowości, obiektów fizjograficznych i ulic wskazują, iż mają to być nazwy tradycyjne
w języku mniejszości (Europejska Karta Języków precyzuje to określenie :..”tradycyjnych i poprawnych form nazw miejscowych w językach regionalnych lub języku mniejszości” –art.10 p.2lit.g)

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

W piątkowym (12 lutego 2010) wydaniu „Rzeczpospolitej” ukazał się list gen. Wojciecha Jaruzelskiego, którego autor podejmuje polemikę z artykułem Rafała Ziemkiewicza („Rz” z 3 lutego 2010) i filmem „Towarzysz generał” pokazanym w TVP1 w dniu 1 lutego br. Pełna wersja tego listu opublikowana została na internetowej stronie gazety.

Generał zapewnia nas, że „nie pozuje na uciśnioną niewinność”, ale w męskich, żołnierskich słowach, spokojnie ukazuje swoją udrękę, setki godzin spędzonych przed różnymi sądami na podstawie fałszywych oskarżeń. Fałszywość ich nie może ulegać wątpliwości, skoro pomimo przesłuchania ponad 1000 świadków (a ponad 2000 złożyło oświadczenia na piśmie) żaden sąd nie wydał wyroku skazującego. Mściwi i niegodziwi ludzie, nie zważając na jego podeszły wiek i zasługi dla kraju, ciągają go po sądach za rzekome krzywdy, jakie wyrządził Polakom wprowadzając stan wojenny, za przypadkowe zabijanie stoczniowców Wybrzeża, za pozorne czystki antysemickie 1968 roku i temu podobne niby-winy. Natomiast krzywdy, jakie jemu się wyrządza, pomijając już upokarzające wezwania na rozprawy sądowe, są niewątpliwe: rok temu Sejm przyjął ustawę, która odebrała mu przywileje emerytalne, jakie przysługują wszystkim byłem żołnierzom zawodowym, pod jego domem co roku zbierają się grupy wyrostków, wykrzykujących obelgi i wygrażających jemu i jego rodzinie. Był nawet zamach na jego życie, o którym tak pisze: