Ocena użytkowników: 2 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

 Może nie wszystkim, ale zapewne młodszym oraz ludziom spoza Śląska trzeba trochę wyjaśnień. Rodłakami zwano członków Związku Polaków w Niemczech “Rodło”, który istniał tam legalnie do roku 1940. Nazwa ta wywodziła się od Rodła, znaku będącego uproszczonym kształtem Wisły, który przyjęli za swój oficjalny symbol, gdyż polskiego orła używać im zabroniono. Dziś środowisko Rodłaków to dzieci ówczesnych członków tego związku, często naoczni świadkowie ich zmagań o polskość tych ziem, oraz  kolejne pokolenia.  Podtrzymują tradycje przodków, pamięć o nich i starają się, aby to czym dziś się cieszymy, a o czym tylko marzyli przodkowie nie przepadło. Na ich kolejnym spotkaniu w 87 już rocznicę powstania Związku napisali poniższy apel.

Apel

Zebrani na dorocznym spotkaniu w 87 rocznicę powołania Dzielnicy I Związku Polaków w Niemczech zwracamy się z prośbą o rzetelne zajęcie się sprawą tzw. podwójnego nazewnictwa miejscowości w gminach województwa opolskiego.
Kwestię tę regulują : ustawa z 6.I.2005r. o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym (art.11) ,Konwencja ramowa o ochronie mniejszości narodowych zawarta w Strasburgu 1.II.1995r. (art.11) , Europejska Karta Języków Regionalnych lub Mniejszości zawarta w Strasburgu 5.XI.1992r. , a także Rozporządzenie wykonawcze Ministra Infrastruktury z 10.VIII.2005r.
Wszystkie te akty prawne jako kryterium przyjęcia dodatkowego nazewnictwa nazw miejscowości, obiektów fizjograficznych i ulic wskazują, iż mają to być nazwy tradycyjne
w języku mniejszości (Europejska Karta Języków precyzuje to określenie :..”tradycyjnych i poprawnych form nazw miejscowych w językach regionalnych lub języku mniejszości” –art.10 p.2lit.g)

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Karnawał właśnie dobiega końca, ale zanim to nastąpi, wszyscy próbują się bawić, jak tam kto potrafi. Nawet za komuny, która niby to preferowała urawniłowkę, bawiono się rozmaicie – co zauważył i nawet opisał Ludwik Jerzy Kern: „idąc przodem przed narodem odbiliśmy mimochodem i przewagi mamy z milę, bo się masy wloką w tyle”. Przekładało się to na konkrety: „nam Iionesco nie nowina, ni koktajle, ni koniaki, u nich - ćwiartka i wędlina, a dla ducha – Matysiaki”. Na tym tle rodził się pewien jaskółczy niepokój, na który poeta zalecał krótki odpoczynek: „więc usiądźmy gdzieś na stronie, odetchnijmy małowiele, a jak naród nas dogoni, to staniemy znów na czele”. Dzisiaj wygląda to oczywiście inaczej; gdybyśmy popatrzyli na Polskę z wysokości przelotowej 11 kilometrów, to zobaczylibyśmy naród maszerujący ku Świetlanej Przyszłości, z Umiłowanymi Przywódcami na czele. 

W tej sytuacji wypadałoby tylko wyjaśnić przyczynę, dla której Umiłowani Przywódcy znajdują się z przodu maszerującej narodowej kolumny. Czy są na przedzie dlatego, że wiedzą, gdzie jest Świetlana Przyszłość i którędy tam dojść, czy dlatego, że w panice uciekają przez narodem prosto przed siebie z obawy przed stratowaniem. Obawiam się, że ta druga możliwość jest znacznie bardziej prawdopodobna. A dlaczego uciekają? Bo się narodu boją. Taki Prymas Wyszyński przed nikim nie uciekał, bo nikogo, a już zwłaszcza narodu się nie bał. A dlaczego oni się obawiają? Bo przecież wiedzą, że zdradzili i boją się, co to będzie kiedy naród się zorientuje. Dlatego w politycznym demi-mondzie taka miłość do Unii Europejskiej, w której już po wszystkim można będzie znaleźć bezpieczne schronienie pod wysokim protektoratem Naszej Złotej Pani Anieli. Zanim jednak to się stanie, humory jeszcze dopisują i skoro mamy karnawał, to nie tylko ludowe masy, ale i wielkie państwo też się ładnie bawią.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

List - W obronie pana Macieja

Szanowny Panie prezydencie Rzeczypospolitej Polski. Chciałbym prosić Pana o znaczne spowolnienie przemian jakie zachodzą w naszej okolicy ze względu na mojego znajomego, pana Macieja. Miał on bardzo trudne dzieciństwo, a i resztę życia też niełatwą.  Miał pecha urodzić się w rodzinie polskiej zamieszkałej w małej podopolskiej wiosce czyli jako obywatel niemieckiej rzeszy. Ojciec, który nie dość, że sam był awanturnikiem, bo brał czynny udział w powstaniach, mających za cel zupełnie bezsensowne przyłączenie Śląska do Polski, to jeszcze w fatalny sposób wychował swoje dzieci. Miał zwyczaj zmuszać je do oglądania wschodzącego słońca komentując ten fakt bardzo nacjonalistycznie: "Widzicie, tak jak teraz to słońce stamtąd wschodzi, tak kiedyś stamtąd przyjdzie do nas Polska." Pan Maciej, wraz z rodzeństwem, czekał więc z utęsknieniem na tę Polskę. Takich ludzi Niemcy nie lubili i dlatego dzieciństwo było takie trudne.
    Kiedy wreszcie Polska przyszła też nie było lekko. Okazało się, ze Ślązak to niby Polak, ale jakiś taki gorszy, a chwilami to nawet podejrzany. Kilku kolegów i znajomych pana Macieja potraktowanych w ten sposób zdecydowało się pozostać raczej obywatelami państwa niemieckiego i wyjechać za tymi, z którymi ich ojcowie i dziadowie walczyli. Lepszy jest przeciwnik znany, do którego już się przywykło, niż nowy, zachowujący się w sposób trudny do zrozumienia. Pan Maciej był jednak uparty. "Polska to nasza matka. O matce nie można mówić źle." - wbili mu do głowy i tego się trzymał. Kiedy po latach, na skutek demokratycznych przemian, stała się ona dużo łatwiejsza do kochania, cieszył się jak dziecko.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

W piątkowym (12 lutego 2010) wydaniu „Rzeczpospolitej” ukazał się list gen. Wojciecha Jaruzelskiego, którego autor podejmuje polemikę z artykułem Rafała Ziemkiewicza („Rz” z 3 lutego 2010) i filmem „Towarzysz generał” pokazanym w TVP1 w dniu 1 lutego br. Pełna wersja tego listu opublikowana została na internetowej stronie gazety.

Generał zapewnia nas, że „nie pozuje na uciśnioną niewinność”, ale w męskich, żołnierskich słowach, spokojnie ukazuje swoją udrękę, setki godzin spędzonych przed różnymi sądami na podstawie fałszywych oskarżeń. Fałszywość ich nie może ulegać wątpliwości, skoro pomimo przesłuchania ponad 1000 świadków (a ponad 2000 złożyło oświadczenia na piśmie) żaden sąd nie wydał wyroku skazującego. Mściwi i niegodziwi ludzie, nie zważając na jego podeszły wiek i zasługi dla kraju, ciągają go po sądach za rzekome krzywdy, jakie wyrządził Polakom wprowadzając stan wojenny, za przypadkowe zabijanie stoczniowców Wybrzeża, za pozorne czystki antysemickie 1968 roku i temu podobne niby-winy. Natomiast krzywdy, jakie jemu się wyrządza, pomijając już upokarzające wezwania na rozprawy sądowe, są niewątpliwe: rok temu Sejm przyjął ustawę, która odebrała mu przywileje emerytalne, jakie przysługują wszystkim byłem żołnierzom zawodowym, pod jego domem co roku zbierają się grupy wyrostków, wykrzykujących obelgi i wygrażających jemu i jego rodzinie. Był nawet zamach na jego życie, o którym tak pisze:

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Śmierć policjanta na warszawskiej Woli poruszyła całą opinię publiczną. Rozpoczęła się ogólnonarodowa debata dlaczego nikt mu nie pomógł. Zapewne przyczyn takiej, a nie innej postawy świadków tego zajścia jest wiele. Pierwsza przyczyna jaka od razu nasuwa się, to znieczulica społeczna. Jednakże sprowadzenie przyczyny jego śmierci do znieczulicy jest uproszczeniem sprawy.

Zanim przejdę do kwestii samego zaniechania pomocy policjantowi przez społeczeństwo warto zwrócić uwagę na tych dwóch młodocianych bandziorów. Zrobili co zrobili, ale zwróćmy uwagę, że zachowali się zgodnie z popularnym w pewnych kręgach młodzieży hasłem „róbta co chceta”. No i zrobili…

W tym, że nikt policjantowi nie pomógł bez wątpienia dużą rolę odegrał strach, zwykły ludzki strach, który się pojawia, gdy bandyta wyciąga nóż, co jeszcze bardziej uwypukla dużą odwagę tegoż funkcjonariusza policji, bo mógł być obojętny na demolowanie tramwaju, mógł wyjść z założenia, że nie jest na służbie, więc nic go nie obchodzi. Zareagował i zapłacił za to cenę najwyższą. Cenę życia.

Prawdopodobnie zadział też jeden z elementów psychologii tłumu, czyli rozproszenie odpowiedzialności. A więc jeśli jakaś osoba widzi, że komuś dzieje się krzywda, ale obserwuje, iż inni nie reagują, to zachowuje się tak samo i biernie przygląda się wydarzeniom najczęściej udając, że nic nie widzi.

Z drugiej strony policja nie ma w ostatnich latach dobrej passy i w dużej mierze „zapracowała” na taką, a nie inną postawę społeczeństwa. Nierozwiązana sprawa zabójstwa generała Marka Papały, gdzie na całym świecie gdy ginie policjant (a co dopiero szef policji), to za punkt honoru policja takiego kraju stawia sobie schwytanie sprawców. A u nas? Minęło tyle lat i policja miota się w tej sprawie. To zaufania do policji jako instytucji i do samego państwa prawa u obywateli nie buduje.