Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Mija właśnie piąta rocznica wstąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do Wspólnoty Europejskiej. Myślę, że to dobra okazja do przyjrzenia się bilansowi zysków i strat członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Najpierw jednak warto przypomnieć jak wyglądała kampania przed referendum akcesyjnym w 2004 roku. Otóż "Prezydent Wszystkich Polaków” Aleksander Kwaśniewski wysłał do wyborców książeczkę agitacyjną, w prosty sposób namawiającą Polaków do głosowania na TAK. Materiał ten jak wszystkie inne z przymiotnikiem „publiczne” sfinansowany został z pieniędzy podatników – także tych przeciwnych przystąpieniu naszego państwa do struktur unijnych. Poza tym faktem w mediach przetaczała się nachalna unijna propaganda, której nikt nie mógł nie zauważyć.

Oczywiście jasnym jest, że miażdżąca większość rodaków nie przeczytała Traktatu Akcesyjnego i swoją decyzję podjęła pod wpływem emocji, przypuszczeń, podpowiedzi polityków czy mediów. Jako monarchista nie mam za złe ludziom ich politycznych wyborów spowodowanych brakiem rozeznania spraw państwowych. To jest sytuacja naturalna, gdyż zwykli, uczciwi ludzie mają ważniejsze rzeczy na głowie niż decydowanie o losach Ojczyzny. Konkretnie te na których się znają. To tak samo jakby być zdziwionym, że pasażerowie statku przegłosowawszy kapitana wyprowadzili statek na mieliznę lub doprowadzili do katastrofy morskiej poprzez zderzenie z innym statkiem. Przeciwnik demokracji nie ma złudzeń, co do sensowności wyborów, w których w miejsce wiedzy, ugruntowanych poglądów i dbania o rację stanu czynnikiem decydującym jest wygląd polityka, ukierunkowany wpływ na podświadomość realizowany przez środki masowego przekazu czy zwykły impuls. Suma summarum: ponad ¾ polskiego społeczeństwa zgodziło się na obecność Polski we Wspólnocie Europejskiej. W tak krótkim artykule, rzecz jasna, nie jestem w stanie przedstawić pełnego spektrum naszej bytności w Unii.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

W realiach odgórnej postpolityki, totalnej bezideowości władzy, w której czasach przyszło nam żyć, zdawać by się mogło, że państwo istniejące w owych uwarunkowaniach powinno przynajmniej dbać o swoje interesy, od których zależy jego byt. Wybitny teoretyk Kontrrewolucji Karola Mauras stwierdził ponad 50 lat temu, że nie ma już państw są tylko administracje. Trudno się nie zgodzić z tą opinią mając doświadczenie owego półwiecza. Na początku XXI wieku jest tylko kilka administracji, które nie budzą śmiechu. Dlatego warto je nazwać państwami.

Są one zazwyczaj odcięte od korzeni, pozbawione Idei lecz zachowały wierność racji stanu i bezwględnym prawom geopolityki. W znacznej mierze państwa budzące jeszcze szacunek są niedemokratyczne. Gdy natomiast demokracja jest w nich normą i świętością zarazem, zjawisko to jest sprzedawane dla ogłupiałych mas, a władza wykonawcza wyposażona w odpowiednie instrumenty decyzyjne realnie rządzi, ergo „robi swoje”. Ten fakt pomaga im w prowadzeniu suwerennej polityki, nie oglądaniu się na kaprysy gawiedzi czy „reprezentantów ludu”. Do państw poważnych z pewnością można zaliczyć Rosję, Niemcy, Stany Zjednoczone, Iran czy Chiny. Jak widać tylko dwa z nich wybrały demokrację i to z silną głową państwa (kanclerza czy prezydenta). Patrząc na Europę widać wyraźnie jak dbające o interes swojego kraju rządy poszerzają swoje sfery wpływów, porozumiewając się nad głowami czy obok administracji ewidentnie śmiesznych, a czasem – co stanowi przykład skrajnej patologii władz demokratycznych - za ich aprobatą. Dla rozumnych polityków imperializm i budowa potęgi swojego kraju nie oznacza dzisiaj wysyłania armii, czyli zastosowania metody siłowej(wyjątek stanowią USA). Dzisiejszy podbój słabszych rozgrywa się przede wszystkim na polach gospodarki i prawa. Tak się jakoś składa, że dwa z wyżej wymienionych państw graniczą z Polską. Gdybyśmy byli obdarzeni poważną władzą to z pewnością żadne państwo nie zrealizowało by swoich planów ominięcia nas rurociągiem i to po naszych wodach eksterytorialnych. Z tych samych powodów można by oczekiwać jakiejś reakcji na odpłatne przekazanie znacznej części sektora bankowego czy medialnego.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Stowarzyszenie „Nasz Region”  z Lubina przesłało nastepujący list otwarty.

List otwarty do Ministra Spraw Zagranicznych Pana Radosława Sikorskiego w sprawie księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.
 
W imieniu członków Stowarzyszenia „Nasz Region” zwracamy się o podjęcie działań zmierzających do zaprzestania zastraszania osoby księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów.
Wyrażamy słowa poparcia dla działalności księdza Tadeusza związanej z przywracaniem społeczeństwu pamięci o Polakach, którzy na zawsze pozostali na kresach. Śmierć człowieka warta jest pamięci żyjących, a szczególnie, jeżeli wyniknęła z niepojętych i wykraczających poza człowieczeństwo ambicji jednostek, machinacji politycznych czy też okrucieństw działań wojennych. Stanowczo sprzeciwiamy się kształtowaniu prawdy historycznej na zamówienia polityków i populizmu, wynikających z doraźnych interesów jednostek, czy wąskich grup społecznych.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Jak "oszczędza" rząd Donalda Tuska

Mimo głośnych zapewnień rządu o oszczędzaniu, w rzeczywistości budżet w tym roku wydaje znacznie więcej niż przed rokiem i to pomimo spadających dochodów do kasy państwa. Czy to zabieg propagandowy, czy też inercja rządowych struktur? - zastanawiają się ekonomiści. Tak czy owak, jesienią czeka nas kolejna nowelizacja budżetu lub widok pustego dna w kasie państwa.

Rząd stosuje PR-owską taktykę prowadzenia finansów publicznych: głośno mówi o zaciskaniu pasa i redukcji wydatków w związku z trudną sytuacją budżetu i kurczeniem się wpływów, a po cichu... wydaje znacznie więcej pieniędzy niż w ubiegłym roku. Taki wniosek płynie z danych resortu finansów na temat miesięcznych dochodów i wydatków budżetowych w okresie 2007 roku do połowy 2009 roku, do których dotarł "Nasz Dziennik".
W styczniu br. sytuacja znajdowała się jeszcze pod kontrolą. Budżet odnotował wpływy na poziomie 25,7 mld zł, o ponad 4 mld wyższe niż w styczniu 2008 roku. Wydatki budżetowe wyniosły w tym miesiącu 24,8 mld zł (o ponad 6 mld zł więcej niż rok wcześniej).

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Jak donoszą media miłościwie panujący nam rząd premiera „cudotwórcy” Tuska pracuje nad projektem ustawy przesuwającej wiek przechodzenia na emeryturę do 68 roku życia, choć nieoficjalnie pojawiają się głosy, że granica ta nie będzie ostateczną. Według pani minister Fedak problemem jest niż demograficzny, który spowoduje niebawem, że więcej ludzi zejdzie z rynku pracy niż młodzieży na niego wjedzie, a to spowoduje, że nie będzie miał kto na emerytury zarabiać. Pani minister pracy wspomniała również o kolejnym problemie jakim jest przywilej wcześniejszych emerytur dla wybranych grup społecznych. Pomysłowi pani minister przytaknęło oczywiście wielu ekonomistów, którzy prognozują, że w niedalekiej przyszłości system emerytalny najzwyczajniej się rozsypie.

Czytając różne głosy komentatorów odnoszących się do rządowego pomysłu jakoś nie bardzo mogłem znaleźć odpowiedź na kilka nurtujących mnie pytań :