Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Przykładem dziedziczenia wpływów przez kolejne pokolenia z kręgów środowisk "czerwonych" i "różowych", które tak fatalnie zapisały się w naszej historii, jest Julia Bristigerowa, komunistyczna zbrodniarka, i jej syn Michał Bristiger, profesor muzykologii.

Julia Bristigerowa, "krwawa Luna", żona działacza syjonistycznego Natana Bristigera, należała przed wojną do najbardziej zaufanych tajnych agentów Kominternu w Polsce. Według zeznań Józefa Światły w audycjach Radia Wolna Europa: "Natychmiast po wkroczeniu wojsk bolszewickich do Lwowa w 1939 r. Bristigerowa zaczęła tak ordynarnie donosić, że zraziła sobie nawet wielu towarzyszy partyjnych, bo dała im się we znaki" (por. Z. Błażyński, Mówi Józef Światło. Za kulisami bezpieki i partii 1950-1955, Londyn 1986, s. 64). Bohdan Urbankowski pisał, że J. Bristigerowa po wkroczeniu Sowietów do Lwowa zorganizowała tzw. więźniów politycznych, dzięki którym NKWD mogło wyłapać wszystkich odchyleńców "partyjnych" (por. B. Urbankowski, Czerwona msza, czyli uśmiech Stalina, Warszawa 1998, s. 513). Uzyskała bardzo duże wpływy w partii zręcznością w dość różnych dziedzinach. Urbankowski pisał, powołując się na Światłę, który twierdził, że Bristigerowa "już w Rosji potrafiła być jednocześnie kochanką Bermana, Minca i Szyra" (por. tamże, s. 527).

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Oświadczenie kombatantów z Krakowa.

Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie  apeluje do ministra obrony narodowej Bogdana Klicha o natychmiastowe zaprzestanie prac nad projektowaniem i wdrażaniem tzw. znaku promocyjnego Wojska Polskiego.
          Weteranów walk o niepodległość, skupionych w naszym Porozumieniu szczególnie oburzyła żenująca wypowiedź Michała Łazowskiego z Departamentu Promocji MON, który stwierdził na łamach "Dziennika", że znak firmowy naszej armii powinien być powszechnie rozpoznawalny, "tak jak Coca-Cola czy Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy".
          Porównywanie Wojska Polskiego do Coca-Coli, czy nawet do pięknej akcji charytatywnej jest dla nas wysoce niestosowne. Jedynym, uświęconym wielowiekową tradycją znakiem naszej armii są barwy i godło państwowe, widniejące na jej sztandarach i na żołnierskich mundurach. Za te symbole narodowych imponderabiliów przelewało krew i ginęło za ojczyznę wiele pokoleń Polaków.       

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
AgustaWestland kupi większościowy pakiet akcji świdnickiej fabryki śmigłowców. Włosko – brytyjski koncern pokonał w przetargu czeską spółkę Aero Vodochody. Agencja Rozwoju Przemysłu oficjalnie ogłosiła wyniki przetargu.
- W toku długotrwałych rozmów udało się Agencji wynegocjować od zwycięskiej firmy kwotę zdecydowanie większą niż pierwotnie przez nich proponowana – informuje Roma Sarzyńska – Przeciechowska, rzecznik prasowy ARP. Kwoty tej jednak nie ujawniono dziennikarzom.

Bój o świdnickie zakłady rozpoczął się jeszcze w ubiegłym roku, kiedy to Agencja Rozwoju Przemysłu, jako właściciel ponad 87 proc. części kapitału zakładowego spółki, zaprosiła do składania ofert na zakup akcji PZL-Świdnik. Do przetargu zgłosiło się dwóch graczy. Od samego początku faworytem był włosko – brytyjski koncern AgustaWestalnd. Włosi od ponad 10 lat składali zamówienia w Świdniku i są obecnie jednym z najważniejszych partnerów dla fabryki. Poza tym posiadają już ok. 6 proc. akcji tego zakładu.
O zakup ostatniego dużego państwowego zakładu lotniczego, produkującego m.in. śmigłowce dla wojska, oprócz włoskiej firmy starały się też czeskie Aero Vodochody. Jednak 13 lutego ARP nieoczekiwanie wybrała drugiego konkurenta. Odpowiedź Agusty była natychmiastowa – zagrozili, że gdy czeska spółka przejmie zakłady, oni wycofają swoje zamówienia w Świdniku. To wywołało protesty związkowców PZL, którzy obawiali się, że utrata tak ważnego kontrahenta pozbawi firmę zysku, a to doprowadzi do redukcji miejsc pracy.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Jak wiadomo, 15 sierpnia, a więc już jutro, na warszawskim lotnisku Bemowo odbędzie się koncert Marii Ludwiki Weroniki Ciccone. Pani Ludwika Ciccone wystąpi tam jako piosenkarka, ale w swojej karierze praktykowała również inne, że tak powiem, dyscypliny. Zaczynała od zdejmowania majtek i pozowania na golasa do zdjęć, ale później została, piosenkarką, tancerką, aktorką słowem – jak mówi poeta – „damą i pisarką”, a nawet autorytetem moralnym, w każdym razie dla Ala Gore’a, który w imieniu znękanej ludzkości walczy z globalnym ociepleniem.

Organizatorem koncertu 51-letniej pani Ludwiki Ciccione jest firma Live Nation Polska z siedzibą przy ul. Wołodyjowskiego 59 (boczna Wałbrzyskiej) w Warszawie, będąca częścią amerykańskiej agencji o tej samej nazwie z siedzibą w Los Angeles. Koncert pani Ludwiki Ciccone wywołał protesty grup katolików i to nawet nie dlatego, że pani Ciccone, swoim zwyczajem, niekiedy zachowuje się wulgarnie, tylko dlatego, że koncert ma się odbyć w święto Wniebowzięcia Matki Boskiej. Rzecz w tym, że pani Ciccone przybrała sobie pseudonim „Madonna”, prawdopodobnie w celu łatwiejszej promocji swoich umiarkowanych umiejętności artystycznych przy pomocy skandali, polegających na drażnieniu katolików. Drażnić muzułmanów pani Ciccone nigdy by się nigdy nie ośmieliła, bo natychmiast ściągnęliby jej majtki razem ze skórą, nie mówiąc już o Żydach - bo wtedy miałaby przechlapane w całym przemyśle rozrywkowym, nawet gdyby zgodziła się występować bez majtek. Chrześcijanie tymczasem, a zwłaszcza katolicy, stali się ostatnio tak łagodni, że drażnienie ich jest całkowicie bezpieczne, w związku z tym przekształca się w stały element kampanii reklamowych.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
„Życie jest formą istnienia białka, ale w kominie coś czasem załka”. Pani sędzia NN o czekającej ją rozprawie myślała z niechęcią. Nie tylko dlatego, że jeszcze odczuwała dolegliwości po podróży na Łysą Górę na miotle rekomendowanej przez unijnego komisarza do równego traktowania płci. Miotła okazała się do niczego i w umyśle pani sędzi NN zakiełkowało podejrzenie, czy rekomendacja nie jest aby następstwem jakiejś propozycji korupcyjnej. Również szatan, który wprawdzie objawił się na sabacie po postacią kozła, do złudzenia przypominał Szymona Majewskiego z TVN, zwłaszcza po ciągle tych samych i nudnych dowcipach. Co tu dużo gadać – wszędzie prowizorka i dziadostwo. Trzeba będzie wreszcie szczerze i otwarcie wyjaśnić te sprawy na seminarium u pani filozofowej, egzercytującej postępowe kobiety w sztuce wiedźmiństwa.