Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
W tajnym dokumencie Komisji Ideologicznej KC PZPR z 6 listopada 1989 roku zatytułowanym „Propozycje działań związanych z ósmą rocznicą wprowadzenia stanu wojennego w Polsce” zawarto szczegółowe instrukcje dotyczące rozgrywania „problematyki stanu wojennego”. W „założeniach taktycznych” opracowania można przeczytać:
„W propagandzie należy łączyć rzeczową analizę przyczyn wprowadzenia stanu wojennego z ukazywaniem tego, w jaki sposób przerwanie groźnego biegu wydarzeń z 1981 r. umożliwiło późniejsze porozumienie, a w efekcie „okrągły stół” i głęboką transformację systemu politycznego Polski. Szczególnie mocno powinien być wyeksponowany motyw „mniejszego zła”.
Ta podstawowa teza komunistycznej propagandy została w III RP podniesiona do rangi dogmatu i skutecznie zaszczepiona Polakom. Jeśli dziś blisko 50 proc. społeczeństwa uznaje wprowadzenie stanu wojennego za dobrą decyzję i uzasadniony wybór „mniejszego zła” – mamy do czynienia z efektem jednej z największych manipulacji historycznych w dziejach Polski i triumfem komunistycznych bandytów, którzy wspólnie z koncesjonowaną „opozycją demokratyczną” zdecydowali o narzuceniu nam fałszywej interpretacji tego zbrodniczego aktu.
Kwintesencją zakłamanej dialektyki mogą być słowa Adama Michnika z artykułu o Ryszardzie Kuklińskim z 1998 roku, w którym autor zawarł ocenę pułkownika nazywając go „instrumentem tych, którzy prą do kolejnych awantur i wojen na górze” i napisał:
„Czy płk Kukliński uratował Polskę przed sowiecką inwazją? Więcej danych przemawia za tezą, że jeśli ktoś realnie ocalił Polskę od katastrofy takiej inwazji zimą 1981-82, to były to dwa inne czynniki. Pierwszy to rozumna postawa przywódców "Solidarności" i Kościoła katolickiego, którzy wybrali drogę długiego marszu i biernego cywilnego oporu. Drugi to polityka ekipy Jaruzelskiego, która nie dążyła do krwawej rozprawy i nie prowokowała krwawych reakcji odwetowych. Podczas stanu wojennego zginęło znacznie mniej osób niż np. w czasie zamachu majowego w 1926 r. Również to odsunęło problem sowieckiej interwencji.”

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Całkiem niedawno jedna z trzech głównych sieci komórkowych w Polsce, Era, została przejęta przez niemiecki T-Mobile. Wyobrażam sobie, jaki szum podniósłby się w prawicowej publicystyce, gdyby Erę przejęli Rosjanie. A tu cisza. Podobnie staramy się nie pamiętać, że 80% prasy polskiej jest własnością kapitału niemieckiego, który ostatnio wykupił krakowski "Dziennik Polski". Wszyscy nieustannie trąbią o KGB, FSB oraz GRU, a mało kto pisze coś o BND /Bundesnachrichtendienst/, czyli o wywiadzie niemieckim. Niewielu tylko pamięta jeszcze o NRD-owskiej STASI.

Są jednak wyjątki. Oto w najnowszym numerze "Uważam Rze" /nr37/2011/ ukazał się artykuł Sławomira Sieradzkiego "Niemiecki koń antylustracyjny". Autor zadaje proste pytanie: "Dlaczego Niemcy którzy u siebie pracowicie odtwarzają akta STASI pocięte na drobne strzępki, równocześnie zaciekle sprzeciwiają się lustracji w Polsce?". Odpowiada na nie następująco: "Powinniśmy teoretycznie założyć, że zachodni Niemcy przejęli aktywa STASI, w tym jej agenturę w Polsce. Mówiąc wprost: prowadzącymi tych agentów nie są już oficerowie STASI, lecz oficerowie Bundesnachrichtendienst. Zadania tez się zmieniły (...).

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Felieton    „Nasz Dziennik”    22 października 2011

Nie ma przypadków, są tylko znaki - mawiał niezapomnianej pamięci ks. Bronisław Bozowski z kościoła Panien Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Spróbujmy zatem spojrzeć z tego punktu widzenia na wyborczy sukces Janusza Palikota, który z poparciem co najmniej 10 procent głosujących wprowadził za sobą do Sejmu cały gabinet osobliwości. Z tego zapewne powodu komplementuje nasz naród francuska radykalna lewica - że to niby wracamy do normalności - no a w takiej sytuacji nic dziwnego, że w pośle Palikocie zakochał się nawet pan red. Michnik - w swoim czasie naznaczony na głównego inżyniera dusz w naszym nieszczęśliwym kraju. Skoro w 222 roku od rewolucji prezydentem takiej Francji jest Mikołaj Sarkozy, to dlaczego w Polsce, na czele trzódki swoich odmieńców nie ma pojawić się Janusz Palikot?

Wszystko wskazuje na to, że program jego działania stanowi powtórzenie strategii francuskich panamskich aferzystów z przełomu wieku XIX i XX, którzy z powodzeniem zwekslowali irytację rzeszy prostych ludzi przeciwko Kościołowi, chroniąc w ten sposób własną pozycję społeczną i to, co sobie wcześniej nakradli. Szczucie „na proboszcza” może okazać się skuteczne również i u nas - toteż nic dziwnego, że Janusz Palikot otrzymał wsparcie od kontrolujących media głównego nurtu Sił Wyższych, nie mówiąc już o całkowitym puszczeniu w niepamięć ofiarności emerytów, studentów, a podobno nawet nieboszczyków na jego poprzednią kampanię wyborczą.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Korespondencja z Kijowa.   
Jeden z najlepszych znawców polityki ukraińskiej, amerykański politolog polskiego pochodzenia Zbigniew Brzeziński podczas okrągłego stołu „Ukraina w drodze ku dojrzałej państwowości” poparł politykę UE w świetle wyroku sądowego Julii Tymoszenki. Brzeziński w swoim wystąpieniu nazwał prezydenta Wiktora Janukowycza – dyktatorem, który stoi na czelę totalnie skorumpowanego państwa – powiadomiła ukraińska służba korporacji medialnej „Głos Ameryki”.

Dla UE w sprawie Tymoszenki postawione na kartę nie tylko przyszłe relacje z Ukrainą  lecz i wartości europejskie. Koncepcja Europy jest oparta na wzajemnej łączności pojęc suwerenności i demokracji, na podstawie których jest pobudowana współpraca i jedność polityczna – zaznaczył Brzeziński.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Komentarz    tygodnik „Goniec” (Toronto)    23 października 2011

Co tu ukrywać; mogło być gorzej, a nawet znacznie gorzej. Nie ma co narzekać, bo skoro 9 października w naszym nieszczęśliwym kraju zwyciężyła demokracja, to i tak mamy niesamowite szczęście. Jeśli nie liczyć przypadku byłego zastępcy prezydenta Łomży, którego zmasakrowane zwłoki znaleźli nad Narwią wędkarze, to nikt nie zginął, przynajmniej z tego powodu, że on nigdzie nie kandydował, toteż tej śmierci nie można zaliczyć na karb zwycięstwa demokracji. Tymczasem w takiej Libii, gdzie demokracja właśnie też zwyciężyła, nie obyło się bez ofiar; właśnie ambasador Polski w tym kraju potwierdził, że tamtejszy tyran, przyjaciel Związku Radzieckiego oraz premiera-generała Wojciecha Jaruzelskiego, został najpierw ostrzelany przez samolot NATO, a następnie, kiedy próbował ukryć się w przydrożnym kanale - zastrzelony przez bojówkarzy kolaborującej z NATO Narodowej Rady Libijskiej. Zginął też jeden z jego synów, a los drugiego nie jest pewny.