Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Środowisko związane z Prawem i Sprawiedliwością oraz tygodnikiem „Gazeta Polska” bardzo często operuje pod adresem swoich politycznych przeciwników sugestiami, a bywa że i oskarżeniami o działalność na rzecz Rosji. W przestrzeni informacyjnej od wielu lat karierę robi stereotyp „ruskiego agenta”. Polega to na tym, że rzuca się w przestrzeń informacyjną news o danej osobie, tudzież organizacji, iż jest powiązana albo działa na rzecz Rosji i zaczyna się dezinformacyjny chocholi taniec z dorabianiem konkretnemu delikwentowi buzi „ruskiego agenta”. Warto zaznaczyć, że straszakiem „ruskiego agenta” posługuje się też Platforma Obywatelska. 

Jak to działa przekonał się na własnej skórze wicepremier Waldemar Pawlak, gdy w lutym br. w Sejmie miało odbyć się głosowanie nad odwołaniem ówczesnego ministra Obrony Narodowej Bogdana Klicha. Wówczas media podały informację, że służby specjalne mają kompromitujące materiały zawierające informacje na temat kontaktów wicepremiera z rosyjskimi specsłużbami. Na kolegium ds. służb specjalnych szef ABW Krzysztof Bondaryk miał przedstawić notatkę obciążającą wicepremiera z PSL.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Banki centralne państw eurolandu oraz innych krajów Unii mają wzmocnić MFW kwotą do 200 miliardów euro, by wspierał zadłużone gospodarski strefy euro.

Tak ustalili przywódcy europejscy na unijnym szczycie w Brukseli. Donald Tusk powiedział, że Narodowy Bank Polski jest gotowy do tego projektu się przyłączyć, nie chciał jednak zdradzić, o jaką kwotę chodzi.

Wykorzystanie banków centralnych nie obciążyłoby zbytnio budżetów krajów strefy euro, czego szczególnie pilnują rządy tych państw. Mówi się, że przetransferowanych może być prawie 150 miliardów euro, dodatkowe 50 miliardów euro ma pochodzić od państw spoza eurolandu, ale niekoniecznie z Unii. Minister finansów Jacek Rostowski wczoraj nie chwalił pomysłu, ale też go nie odrzucił. „Nieważne, jaki kolor kota, byleby łapał myszy. Nieważne, jaki sposób znajdziemy na to, żeby uratować Europę w tym momencie kryzysowym i niebezpiecznym także dla Polski. Dla nas tak ważne jest, aby liderzy się dogadali, a sytuacja uspokoiła: czy to miałoby być przez działanie banków centralnych wspomagających Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy bezpośrednie działanie Europejskiego Banku Centralnego” – powiedział szef resortu finansów.

IAR,ab

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Rolex   
Mój tekst był gotowy przed upojną wyborczą nocą i przed cudownym powyborczym porankiem, a coś mnie podkusiło, żeby dopisać dwa akapity „po” – takie parę zdań podsumowania z powyborczą analizą. Wynik wyborów mnie nie zaskoczył o tyle, że spodziewałem się konserwacji układu na czas, na jaki uda się go zakonserwować; natomiast podział głosów i wyniki poszczególnych sił, a więc koterii, partii, rozwiedki, lobby - w kolejności, w jakiej siły otrzymywały głosy, już nieco tak. Na tyle, że zacząłem się zastanawiać, czy to coś zmienia w moim generalnym oglądzie rzeczywistości? I doszedłem do wniosku, że zmienia, i stąd stary tekst powędrował do kosza, a ten jest rezultatem dokonanej zmiany.
 
Na swoim blogu w S24 (http://hekatonchejres.salon24.pl/) wywiesiłem kiedyś baner „Carthago delenda est, a wy bekniecie za Smoleńsk”. Cóż powinienem teraz zrobić z tym banerem? Oczywiście zostawić, bo teraz jest on szczególnie profetyczny, a ogłoszona przepowiednia jest bliższa spełnienia niż kiedykolwiek. Co prawda wcześniej pisząc „wy” miałem na myśli aranżerów i wykonawców Smoleńska po polskiej stronie (bo do „bekania” tych po moskwicińskiej potrzeba bardzo szczęśliwego układu geopolitycznego), a teraz zmuszony jestem dokonać podmiany podmiotu, ale hasło aktualne jest nadal, a nawet jest aktualne bardziej.

Jest oczywiste, że ktoś za Smoleńsk odpowie, bo zawsze ktoś odpowiada za takie zdarzenia, gdyż one mają swój cel i sens. Jeśli nie sprawcy, to ofiary. Więc – przyjmując bardziej egotyczną postawę, to wy – Polacy mieszkający w kraju, bekniecie bez związku z poglądami, pozycją społeczną i ilorazem inteligencji, albo przyjmując mniej egotyczną postawę, to My – cała wspólnota, „bekniemy”.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Lord David Owen, były brytyjski Minister Spraw Zagranicznych stwierdził dziś, że woli Wielką Brytanię poza Unią, jeśli miałaby ona być federacją bo boi się utraty suwerenności na rzecz kilku urzędników lekceważących demokrację.

Jako przykład dał: potraktowanie Francuzów przez Rząd Francuski, który nie przyjął do wiadomości odrzucenia przez własnych obywateli Traktatu Konstytucyjnego i przepchnął rzecz poprzez zmianę nazwy (Traktat Lizboński), fasady i rezygnację z referendum, niezapytanie własnych obywateli przez inne rządy, zmuszenie Irlandii do powtórzenia referendum po jego odrzuceniu, a ostatnio zmuszenie do odejścia Premiera Grecji - tylko dlatego, że postanowił przeprowadzić referendum w sprawie przyjęcia pomocy od Strefy Euro, oraz wykopanie wybranego demokratycznie Berlusconiego, na rzecz przywiezionego w teczce aparatczyka międzynarodowej finansjery.

Jeśli Europa zaczyna w imię demokracji postępować arogancko i ją coraz częściej łamać, to z historii wiemy, że może się źle skończyć. Dlatego, w takich okolicznościach My Brytyjczycy nie możemy zrezygnować z własnej armii, własnej waluty i własnej polityki budżetowej - dodał Owen.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Komentarz    „Dziennik Polski” (Kraków)    7 grudnia 2011

No proszę! Jeszcze nie wszyscy Umiłowani Przywódcy zdążyli przeczytać traktat lizboński - bo jak pamiętamy, pan premier Donald Tusk podpisał go 13 grudnia 2007 roku w Lizbonie „bez czytania” - a już Nasza Złota Pani Aniela wraz ze swoim francuskim kolaborantem Mikołajem Sarkozym zaproponowali, by go zmienić, wprowadzając automatyczne sankcje, jeśli tylko władze jakiegoś landu przekroczą parametry w pakcie stabilności i wzrostu. Chodzi oczywiście - „pogłębienie integracji” - na razie może jeszcze nie tak daleko, jak to zaproponował w Berlinie minister Sikorski - ale i tak budżety państw członkowskich zostałyby poddane kontroli Trybunału w Luksemburgu, który mógłby je wetować.

Sęk w tym, że program „pogłębienia” integracji nie dostarcza odpowiedzi na pytanie, skąd wziąć pieniądze teraz. Jak pisał Bertold Brecht: „toć raj na ziemi stworzyć każdy chce. Ale czy forsę ma? Niestety, nie!” Forsę mają Chińczycy - ale nie chcą dać, podobnie jak arabscy nafciarze. Nie ma zatem chyba innego wyjścia, jak obrabować podatników strefy euro poprzez drukowanie pieniędzy przez Europejski Bank Centralny we Frankfurcie.