Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Felieton autonomiczny

Wojciech Reszczyński

W dowcipie z czasów, kiedy PRL była zadłużona (tylko) na 25 mld dolarów, Zenon Laskowik poucza Bohdana Smolenia, by zamiast narzekać, że samochód nie nadaje się do użytku, bo ma zepsute jedno koło, mówił, że trzy koła są sprawne. Taka informacja nie tylko jest zgodna z prawdą, ale brzmi o wiele lepiej. Ten stary dowcip pokazywał, jak działała ówczesna propaganda, i mimo upływu czasu pasuje on do polskiej rzeczywistości po 22 latach tzw. transformacji ustroju.

O tym, w jakim kierunku zmierza dziś Polska, wiemy tylko tyle, ile przekażą nam media i władza, a te w większości nadal trwają w przeświadczeniu, że samochód jest sprawny, bo ma aż trzy dobre koła.
Jak ma bezpiecznie rozwijać się kraj, który pozbawił się przemysłu, zlikwidował stocznie, kopalnie, sprzedał większość strategicznego majątku narodowego, zredukował i rozbroił własną armię, wyzbył się banków, oddając je w obce ręce, w końcu bezkrytycznie scedował swoje prawo i polityczne decyzje na rzecz Unii Europejskiej? Jakie perspektywy ma kraj, który dopiero niedawno spłacił swoje długi z lat 70., a już dziś jest realnie zadłużony na 3 biliony złotych, wliczając w dług publiczny system ochrony zdrowia i ubezpieczeń społecznych. Taki kraj może tylko wegetować i wisieć u klamki możnych i bogatych.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Czytelnicy w średnim wieku i starsi pewnie jeszcze pamiętają takie pojęcie z PRL jak "socjalistyczne budownictwo". Młodszym wyjaśnię, że nie chodziło tu o praktyczną realizację hasła "3 milionów mieszkań", ale o budowę gospodarki, która miała rozłożyć na łopatki ekonomię kapitalistyczną.

Te "socjalistyczne budownictwo" przypomniało mi się właśnie w tej chwili, a piszę to oglądając jednym okiem wystąpienia przywódców europejskich po zjeździe w Brukseli mającym na celu podpisanie porozumienia odnośnie nowego traktatu europejskiego, który miał rzekomo umożliwić państwom unijnym wyjście z pułapki zadłużenia. Dzięki twardej postawie Wielkiej Brytanii do porozumienia (na szczęście) nie doszło. Nie będzie rewizji traktatu, lecz system porozumień międzyrządowych, na mocy których Bruksela (czyli Berlin) będzie nadzorować budżety narodowe. W praktyce oznacza to, że poza powiększeniem brukselsko-berlińskiego nosa, nic się nie zmieni. Wszelkie bajania o skuteczności "europejskiego nadzoru" nad deficytami budżetowymi włożę między bajki.

Zacznijmy od tego, że celem szczytu wcale nie było uleczenie choroby, lecz jedynie złagodzenie jej skutków. Centralnym postulatem był zakaz aby państwa członkowskie miały deficyty na poziomie wyższym niż 3%, gdy mają obecnie po 5,6 czy nawet 9%. Owe 3% oznacza nic innego jak chorobę. Dam prosty przykład z budżetu domowego: jeśli zarabiam 4000 PLN i pożyczam co miesiąc 3%, to daje to 120 PLN miesięcznie zaciąganych pożyczek. Po roku to 1440 PLN, a po trzech latach jeden miesięczny dochód (4320 PLN). Do tego dochodzi oprocentowanie kredytu. Jeśli jest to 5%, to miesięcznie zadłużam się nie o 120, lecz o 320 PLN. Jak długo mogę żyć zadłużając się miesiąc w miesiąc o 320 PLN? Odpowiedź jest prosta: dopóty aż albo zjedzą mnie odsetki od kredytów, albo regularnie podwyższam swoje dochody na tyle, że spłacam moje odsetki i moje pieniądze w portfelu nie topnieją, mimo że długów mi przybywa.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Przypominamy

 Oświadczenie w sprawie wykorzystania rezerw dewizowych

Niniejszym protestuję przeciwko udzieleniu przez Narodowy Bank Polski na życzenie rządu pożyczki z polskich rezerw walutowych dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego, co zapowiedział minister finansów. Protestuję z następujących pięciu powodów:

1. Nie istnieje żaden wiarygodny plan zatrzymania kryzysu finansowego. Wiadomo, że te pieniądze pójdą na pożyczki dla rządu Włoch, i podobnie jak w przypadku pożyczek dla Grecji zostaną zmarnowane. Mimo wysokiej obecnie wiarygodności kredytowej MFW, nie można wykluczyć, że w przyszłości Polska będzie musiała zaakceptować fakt, że nie odzyska części pożyczonych pieniędzy.

2. Pożyczka oznacza złamanie prawa unijnego, które zakazuje bankom centralnym finansowania rządów. Pożyczanie za pośrednictwem MFW nie różni się niczym od praktyki prania pieniędzy przez mafię narkotykową i wprowadzania ich potem do obrotu jako legalnych. W tej sprawie wypowiadał się Bundesbank, który odmówił udzielenia takiej pożyczki.

3. Poland jest ósmym najbardziej zadłużonym krajem świata o bardzo małych aktywach zagranicznych, nie powinno się zmieniać struktury tych aktywów na bardziej niekorzystną dla siebie w tak trudnej sytuacji.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

 Felieton  •  Radio Maryja  •  22 grudnia 2011 

Szanowni Państwo!

Na szczęście już w sobotę jest Wigilia, a zaraz potem - Boże Narodzenie, kiedy nie tylko nikt nie ma głowy do zajmowania się ważnymi wydarzeniami, ale nie zachodzą też żadne wydarzenia - przynajmniej w naszym nieszczęśliwym kraju. Nasi Umiłowani Przywódcy też robią sobie labę i najwyżej po cichu, gdzieś przy wódeczce namawiają się, jakby tu od Nowego Roku zedrzeć z nas skórę. W niezależnych mediach jak nie kolędy, to znowu - Kuba Wojewódzki, słowem - wszystko, żeby nam przychylić nieba. Kiedy jednak ten okres świątecznej nirwany się skończy, nastąpi bolesny powrót do rzeczywistości. No a wtedy...

No a wtedy nie tylko w kontrolowanych coraz ściślej przez bezpiekę niezależnych mediach, ale i na innych forach, rozlegnie się straszliwy jazgot przeciwko „teoriom spiskowym” i lansującym je, „chorym z nienawiści” rozmaitym „oszołomom”. Oczywiście jazgot podniosą ci sami „mądrzy i roztropni” co zawsze - a jestem pewien, że na czele jazgoczących znajdzie się „Gazeta Wyborcza”, w której schronienie znalazło już trzecie pokolenie fejginiąt i humerząt. Żeby nie być gołosłownym, podam tylko jeden przykład; pan redaktor Bartosz Węglarczyk, jednocześnie udzielający się dla TVN, jest w linii prostej potomkiem osławionego Józefa Światły, co to naprawdę nazywał się Izaak Fleischfarb i był wicedyrektorem X Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. W 1953 roku zwiał na Zachód, bo obawiał się, że po aresztowaniu w Związku Sowieckim Wawrzyńca Berii, tubylcze komuchy mogą pociągnąć smykiem również po nim. Józef Światło podlegał bowiem bezpośrednio Berii i dlatego m.in. zbierał materiały nawet na Bieruta.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
/ W mediach toczy się intensywna debata na temat ostatniego posiedzenia Rady Europejskiej. Na tej Radzie premier Tusk wyraził wstępną zgodę polskiej partycypacji w międzyrządowym układzie, który deklarując ratowanie euro, prowadzi do radykalnego ograniczenia suwerenności budżetowej i finansowego udziału naszego kraju w  ratowaniu unijnych bankrutów. Premier i jego minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski argumentują, że głównym celem polskiej polityki europejskiej i zgłaszanych propozycji, jest przeciwdziałanie zagrożeniu Europie "wielu prędkości", oraz wprowadzenie Polski do "twardego jądra' europejskiej polityki w europejskich "Stanach Zjednoczonych". Cel wydaje się szlachetny i odwołujący się do naszych narodowych ambicji zaznaczenia swojej pozycji w unijnej polityce. Ale co tak naprawdę, te cele znaczą gdy je przełożymy na język praktycznej polityki?

 

Otóż zasadnicze  wydaje się rozpoznanie konceptu Europy dwu, czy więcej "prędkości".Tusk mówi, że jego rząd jest przeciwny Europie wielu "prędkości", a zwłaszcza polityce zepchnięcia Polski do  "drugiej prędkości". Postuluje bowiem, aby Polska zasiadała przy "głównym stole" unijnej polityki. Za "pierwszą prędkość" uważa bowiem strefę euro i przystąpienie do niej traktuje, jako zasadniczy cel swej polityki. Zaś posiadanie własnej waluty, na przekór ekonomicznemu doświadczeniu ostatnich kilku lat traktuje jako obciążenie i barierę uniemożliwiającą zasiadaniu przy "stole" euro-landu. Wyproszenie polskiego ministra finansów z debaty o przyszłości euro traktuje, jako groźne memento, zagrażające naszej przyszłej pozycji   w Unii. Stąd  jego zamiar przygotowania Polski do wprowadzenia euro jeszcze za tej kadencji.