Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Rolex   
Mój tekst był gotowy przed upojną wyborczą nocą i przed cudownym powyborczym porankiem, a coś mnie podkusiło, żeby dopisać dwa akapity „po” – takie parę zdań podsumowania z powyborczą analizą. Wynik wyborów mnie nie zaskoczył o tyle, że spodziewałem się konserwacji układu na czas, na jaki uda się go zakonserwować; natomiast podział głosów i wyniki poszczególnych sił, a więc koterii, partii, rozwiedki, lobby - w kolejności, w jakiej siły otrzymywały głosy, już nieco tak. Na tyle, że zacząłem się zastanawiać, czy to coś zmienia w moim generalnym oglądzie rzeczywistości? I doszedłem do wniosku, że zmienia, i stąd stary tekst powędrował do kosza, a ten jest rezultatem dokonanej zmiany.
 
Na swoim blogu w S24 (http://hekatonchejres.salon24.pl/) wywiesiłem kiedyś baner „Carthago delenda est, a wy bekniecie za Smoleńsk”. Cóż powinienem teraz zrobić z tym banerem? Oczywiście zostawić, bo teraz jest on szczególnie profetyczny, a ogłoszona przepowiednia jest bliższa spełnienia niż kiedykolwiek. Co prawda wcześniej pisząc „wy” miałem na myśli aranżerów i wykonawców Smoleńska po polskiej stronie (bo do „bekania” tych po moskwicińskiej potrzeba bardzo szczęśliwego układu geopolitycznego), a teraz zmuszony jestem dokonać podmiany podmiotu, ale hasło aktualne jest nadal, a nawet jest aktualne bardziej.

Jest oczywiste, że ktoś za Smoleńsk odpowie, bo zawsze ktoś odpowiada za takie zdarzenia, gdyż one mają swój cel i sens. Jeśli nie sprawcy, to ofiary. Więc – przyjmując bardziej egotyczną postawę, to wy – Polacy mieszkający w kraju, bekniecie bez związku z poglądami, pozycją społeczną i ilorazem inteligencji, albo przyjmując mniej egotyczną postawę, to My – cała wspólnota, „bekniemy”.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Komentarz    „Dziennik Polski” (Kraków)    7 grudnia 2011

No proszę! Jeszcze nie wszyscy Umiłowani Przywódcy zdążyli przeczytać traktat lizboński - bo jak pamiętamy, pan premier Donald Tusk podpisał go 13 grudnia 2007 roku w Lizbonie „bez czytania” - a już Nasza Złota Pani Aniela wraz ze swoim francuskim kolaborantem Mikołajem Sarkozym zaproponowali, by go zmienić, wprowadzając automatyczne sankcje, jeśli tylko władze jakiegoś landu przekroczą parametry w pakcie stabilności i wzrostu. Chodzi oczywiście - „pogłębienie integracji” - na razie może jeszcze nie tak daleko, jak to zaproponował w Berlinie minister Sikorski - ale i tak budżety państw członkowskich zostałyby poddane kontroli Trybunału w Luksemburgu, który mógłby je wetować.

Sęk w tym, że program „pogłębienia” integracji nie dostarcza odpowiedzi na pytanie, skąd wziąć pieniądze teraz. Jak pisał Bertold Brecht: „toć raj na ziemi stworzyć każdy chce. Ale czy forsę ma? Niestety, nie!” Forsę mają Chińczycy - ale nie chcą dać, podobnie jak arabscy nafciarze. Nie ma zatem chyba innego wyjścia, jak obrabować podatników strefy euro poprzez drukowanie pieniędzy przez Europejski Bank Centralny we Frankfurcie.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

W Polsce „Burza po słowach Sikorskiego” – czyli stary, oklepany spektakl: zły policjant i dobry policjant. Po spektaklu obaj razem idą na wódkę.

Radosław Sikorski podczas poniedziałkowego wystąpienia „Polska i przyszłość Europy” na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej zaproponował zmniejszenie i jednoczesne wzmocnienie Komisji Europejskiej, ogólnoeuropejską listę kandydatów do Parlamentu Europejskiego, połączenie stanowisk szefa KE i prezydenta UE. Wzywał Niemcy do obrony strefy euro, której upadek zdefiniował jako największe zagrożenie dla Polski.

Sikorski apelował do Niemiec o ratowanie strefy euro. Mówił, że Unia ma do wyboru albo głębszą integrację, albo rozpad. Ocenił, że jeśli KE ma odgrywać rolę nadzorcy gospodarczego, komisarze powinni być autentycznymi liderami, obdarzonymi autorytetem, osobowością, charyzmą – wszystko po to, by byli „prawdziwymi reprezentantami interesów europejskich”.

- Im więcej władzy oddamy europejskim instytucjom, tym więcej powinny mieć demokratycznej legitymacji. Drakońskie uprawnienia do nadzorowania budżetów krajowych powinny być użyte tylko za zgodą Parlamentu Europejskiego – mówił Sikorski.

Minister przekonywał, że Unia ma do wyboru albo głębszą integrację, albo rozpad. Ocenił, że jeśli KE ma odgrywać rolę nadzorcy gospodarczego, komisarze powinni być autentycznymi liderami, obdarzonymi autorytetem, osobowością, charyzmą – wszystko po to, by byli „prawdziwymi reprezentantami interesów europejskich”.

Krótko mówiąc: Sikorski apeluje do Niemców, aby nareszcie dokonały następnego kroku na drodze „integracji” i pozbawiły Polskę nawet tych symbolicznych resztek niezależności, jakie jej łaskawie pozostawili starsi i mądrzejsi.

Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Trwa polityczno – medialna burza po wystąpieniu ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego na forum Niemieckiego Towarzystwa Spraw Zagranicznych. Część polskiej sceny politycznej związanej z prawicą zarzuciła szefowi MSZ wspieranie federacyjnego modelu Unii Europejskiej pod sterami Niemiec. Pojawiły się pomysły odwołania szefa MSZ i postawienia go przed Trybunałem Stanu. Jednakże prawicowi politycy i publicyści nie dostrzegają, albo nie chcą dostrzec dwóch istotnych elementów tego wystąpienia oraz ich efektów. 

Pierwszy element, to fakt, że minister Sikorski powiedział Niemcom wprost, że to ich kraj jest głównym beneficjentem rozszerzenia UE. Drugi element, to powiedzenie na głos, na forum europejskim o budowie federacyjnego modelu Europy pod polityczną batutą Niemiec. Szef resortu Spraw Zagranicznych nie powiedział tego wprost, ale wiadomo, że federacyjny model Europy, to nic nowego w dziejach Starego Kontynentu tylko nawiązanie do koncepcji Mitteleuropy. Nihil novi sub sole.

Niemcy imponują swoją konsekwencją w prowadzeniu polityki zagranicznej opartej na silnej, nowoczesnej i ekspansywnej gospodarce, co można dostrzec szczególnie w Europie Środkowo – Wschodniej. Polityka naszych zachodnich sąsiadów opierała się na zasadzie: ciszej idziesz dalej zajdziesz. Po drugiej wojnie światowej byli niejako zmuszeni do porzucenia retoryki militarystycznej, więc ich strategia oparta była i jest o socjotechnikę propagandy nawiązującą do „współpracy gospodarczej”, „partnerstwa” itd. Ani słowa o hegemonii gospodarczej i politycznej oraz o dominacji w Europie.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

O istocie kryzysu finansowego w Europie. Dlaczego zaraza tak szybko się rozprzestrzenia? Co ukrywają przed narodami?

Na koniec czerwca 2011 r. podaż euro (M1) wynosiła 4,8 bln euro. Jedynie 820 mld euro z tej kwoty to gotówka wyemitowana przez Europejski Bank Centralny (banknoty) i narodowe banki centralne strefy euro (monety). Ponad 82 % euro zostało wyemitowanych przez banki komercyjne strefy euro jako pieniądz depozytowy poprzez kreowanie zobowiązań (m.in. udzielania kredytów, zakup obligacji).

Swoboda przepływu kapitału w zjednoczonej Europie ułatwiła powstanie istnej pajęczyny powiązań bankowych. Banki ochoczo przekroczyły granice i finansują przedsięwzięcia poza krajem siedziby. W szczególności nabywają obligacje zagraniczne, udzielają kredytów bankom zagranicznym oraz zagranicznemu sektorowi pozafinansowemu zwłaszcza w sytuacji powiązań własnościowych (akwizycje, prywatyzacja).