Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Trwa polityczno – medialna burza po wystąpieniu ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego na forum Niemieckiego Towarzystwa Spraw Zagranicznych. Część polskiej sceny politycznej związanej z prawicą zarzuciła szefowi MSZ wspieranie federacyjnego modelu Unii Europejskiej pod sterami Niemiec. Pojawiły się pomysły odwołania szefa MSZ i postawienia go przed Trybunałem Stanu. Jednakże prawicowi politycy i publicyści nie dostrzegają, albo nie chcą dostrzec dwóch istotnych elementów tego wystąpienia oraz ich efektów. 

Pierwszy element, to fakt, że minister Sikorski powiedział Niemcom wprost, że to ich kraj jest głównym beneficjentem rozszerzenia UE. Drugi element, to powiedzenie na głos, na forum europejskim o budowie federacyjnego modelu Europy pod polityczną batutą Niemiec. Szef resortu Spraw Zagranicznych nie powiedział tego wprost, ale wiadomo, że federacyjny model Europy, to nic nowego w dziejach Starego Kontynentu tylko nawiązanie do koncepcji Mitteleuropy. Nihil novi sub sole.

Niemcy imponują swoją konsekwencją w prowadzeniu polityki zagranicznej opartej na silnej, nowoczesnej i ekspansywnej gospodarce, co można dostrzec szczególnie w Europie Środkowo – Wschodniej. Polityka naszych zachodnich sąsiadów opierała się na zasadzie: ciszej idziesz dalej zajdziesz. Po drugiej wojnie światowej byli niejako zmuszeni do porzucenia retoryki militarystycznej, więc ich strategia oparta była i jest o socjotechnikę propagandy nawiązującą do „współpracy gospodarczej”, „partnerstwa” itd. Ani słowa o hegemonii gospodarczej i politycznej oraz o dominacji w Europie.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

W Polsce „Burza po słowach Sikorskiego” – czyli stary, oklepany spektakl: zły policjant i dobry policjant. Po spektaklu obaj razem idą na wódkę.

Radosław Sikorski podczas poniedziałkowego wystąpienia „Polska i przyszłość Europy” na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej zaproponował zmniejszenie i jednoczesne wzmocnienie Komisji Europejskiej, ogólnoeuropejską listę kandydatów do Parlamentu Europejskiego, połączenie stanowisk szefa KE i prezydenta UE. Wzywał Niemcy do obrony strefy euro, której upadek zdefiniował jako największe zagrożenie dla Polski.

Sikorski apelował do Niemiec o ratowanie strefy euro. Mówił, że Unia ma do wyboru albo głębszą integrację, albo rozpad. Ocenił, że jeśli KE ma odgrywać rolę nadzorcy gospodarczego, komisarze powinni być autentycznymi liderami, obdarzonymi autorytetem, osobowością, charyzmą – wszystko po to, by byli „prawdziwymi reprezentantami interesów europejskich”.

- Im więcej władzy oddamy europejskim instytucjom, tym więcej powinny mieć demokratycznej legitymacji. Drakońskie uprawnienia do nadzorowania budżetów krajowych powinny być użyte tylko za zgodą Parlamentu Europejskiego – mówił Sikorski.

Minister przekonywał, że Unia ma do wyboru albo głębszą integrację, albo rozpad. Ocenił, że jeśli KE ma odgrywać rolę nadzorcy gospodarczego, komisarze powinni być autentycznymi liderami, obdarzonymi autorytetem, osobowością, charyzmą – wszystko po to, by byli „prawdziwymi reprezentantami interesów europejskich”.

Krótko mówiąc: Sikorski apeluje do Niemców, aby nareszcie dokonały następnego kroku na drodze „integracji” i pozbawiły Polskę nawet tych symbolicznych resztek niezależności, jakie jej łaskawie pozostawili starsi i mądrzejsi.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

 Czy tu już koniec strefy euro?

Ryzyko rozpadu strefy euro w ciągu kilku tygodni wzrosło z powodu paniki na rynkach finansowych, braku sensownego przywództwa i pomysłów na miarę problemów eurolandu. Szanse na łagodne wyjście z kryzysu szybko maleją – oceniają fachowe media. Bez szybkiej interwencji EBC i zmiany nastawienia europejskich przywódców, unia walutowa może się rozsypać w ciągu kilku tygodni – pisze „The Economist”. Dowolne wydarzenie – od upadku dużego banku, przez rewoltę tłumów przeciw polityce oszczędności, która obali jakiś rząd, po nieudaną aukcję obligacji – może spowodować początek rozpadania się unii walutowej. „New York Times” ostrzegł, że upadek nawet najmniejszego państwa w strefie wspólnej waluty wyśle falę uderzeniową poprzez grupę euro i uderzy w gospodarkę całego świata.

Kryzys grozi rozpadem unii walutowej i recesją na światową skalę. Obecni przywódcy eurolandu będą może kiedyś oceniani równie źle jak elity, które zawiodły w latach wielkiego kryzysu – komentuje „Foreign Affairs”. Szczególnie niesławna może się okazać pamięć o niemieckich liderach, bo Berlin sprzeciwia się wykorzystaniu EBC jako kredytodawcy ostatniej instancji i nie chce pozwolić na emisje euroobligacji. Chociaż jest w niej największym graczem, Berlin zwleka z wzięciem odpowiedzialności za kryzys w strefie euro.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

O istocie kryzysu finansowego w Europie. Dlaczego zaraza tak szybko się rozprzestrzenia? Co ukrywają przed narodami?

Na koniec czerwca 2011 r. podaż euro (M1) wynosiła 4,8 bln euro. Jedynie 820 mld euro z tej kwoty to gotówka wyemitowana przez Europejski Bank Centralny (banknoty) i narodowe banki centralne strefy euro (monety). Ponad 82 % euro zostało wyemitowanych przez banki komercyjne strefy euro jako pieniądz depozytowy poprzez kreowanie zobowiązań (m.in. udzielania kredytów, zakup obligacji).

Swoboda przepływu kapitału w zjednoczonej Europie ułatwiła powstanie istnej pajęczyny powiązań bankowych. Banki ochoczo przekroczyły granice i finansują przedsięwzięcia poza krajem siedziby. W szczególności nabywają obligacje zagraniczne, udzielają kredytów bankom zagranicznym oraz zagranicznemu sektorowi pozafinansowemu zwłaszcza w sytuacji powiązań własnościowych (akwizycje, prywatyzacja).

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Komentarz    tygodnik „Goniec” (Toronto)    27 listopada 2011

Już choćby po rezonansie, jaki wzbudziło nie tylko w mediach głównego nurtu, ale i w opinii publicznej zatrzymanie generała Gromosława Czempińskiego, zwanego odtąd „generałem Gromosławem C.”, pod zarzutem malwersacji finansowych, a konkretnie - korupcji przy prywatyzacji LOT-u i STOEN-u - można się domyślić prawdziwej jego pozycji na scenie politycznej naszego nieszczęśliwego kraju. Podobny rezonans mogłoby wywołać tylko aresztowanie prezydenta - bo aresztowania ministra mało kto w ogóle by zauważył. Tymczasem zatrzymanie „generała Gromosława C.” na polecenie katowickiej prokuratury nie tylko zostało przez wszystkich zauważone, ale stało się też przedmiotem komentarzy, których wnioski wykraczają daleko poza kryminalny wątek sprawy. Ale incipiam.

Generał Gromosław Czempiński, zanim jeszcze został „generałem Gromosławem C.” trafił do SB, tzn. Departamentu I MSW zaraz po studiach, więc nie można wykluczyć, że bliskie spotkania III stopnia z resortem miewał już wcześniej, zgodnie z perskim przysłowiem, że „dobry kogut w jajku pieje”. Czego tam nie dokazywał, czego tam nie robił - tego nie spisałby nawet na wołowej skórze - między innymi jedną z tych zasług było pozyskanie do współpracy ze sławnym „wywiadem gospodarczym” pana dr Andrzeja Olechowskiego. Ale mniejsza z tym, bo prawdziwa kariera „generała Gromosława C.” rozpoczyna się z początkiem sławnej transformacji ustrojowej. Został on - jak wszyscy funkcjonariusze SB - poddany weryfikacji, którą przeszedł w podskokach i zaraz potem przeprowadził udaną ewakuację amerykańskich zakładników z Iraku, czym zaskarbił sobie zaufanie wdzięczność Amerykanów.