Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Polska liczy sobie ponad tysiąc lat, ale formy państwowości polskiej wielokrotnie się w tym czasie zmieniały. Polska najpierw była księstwem, potem tzn. od koronacji Bolesława Chrobrego stała się królestwem, później, tzn. po testamencie Bolesława Krzywoustego, stała się konglomeratem coraz to drobniejszych księstw, aż Władysław Łokietek 20 stycznia 1320 roku restaurował królestwo. Wreszcie w roku 1569 Korona Polska i Wielkie Księstwo Litewskie zrzekły się odrębnej niepodległości, by ustanowić nowe państwo w postaci Rzeczypospolitej Obojga Narodów, która przetrwała do roku 1795. Po III rozbiorze powstawały okupacyjne formy państwowości polskiej, które tym się różnią od form suwerennych, że ostatnie słowo na temat losów tej państwowości i narodu polskiego należy do obcych. Tak było w przypadku Księstwa Warszawskiego, gdzie ostatnie słowo należało do Napoleona i tak było w przypadku Królestwa Kongresowego, gdzie ostatnie słowo miał każdorazowy Imperator Wszechrosji.

W roku 1918 odrodziła się Rzeczpospolita Polska, będąca suwerenną formą polskiej państwowości, która w postaci szczątkowej, od 1972 roku już bez jakiegokolwiek uznania międzynarodowego przetrwała na emigracji w Londynie do roku 1990, podczas gdy na polskim terytorium najpierw zostało zainstalowane Generalne Gubernatorstwo, a potem - Polska Rzeczpospolita Ludowa. Generalna Gubernia w ogóle nie była żadna forma polskiej państwowości, tylko rodzajem niemieckiej kolonii na części okupowanego terytorium, zaś PRL był wprawdzie formą polskiej państwowości - ale podobnie jak Księstwo Warszawskie i Królestwo Kongresowe - formą niesuwerenną, formą okupacyjną, bo ostatnie słowo należało do Biura Politycznego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Sowieckiego Sojuza.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Prof. Mariusz-Orion Jędrysek

Prezydent podpisał ustawę o specjalnym podatku od węglowodorów, co wraz z wcześniej uchwaloną ustawą dotyczącą zmian w Prawie geologicznym i górniczym powinno stanowić klarowny system prawny dotyczący poszukiwania i eksploatacji gazu i ropy z łupków. Główną cechą obu ustaw jest to, że są podstawą dla ocen ryzyka inwestorskiego, umożliwią też prekwalifikację koncesjonobiorców i jakąś kontrolę zmian właścicielskich koncesji. Gdyby choć taka ustawa obowiązywała wcześniej, nie byłoby dziś problemu ze sprzedażą rosyjskiemu oligarsze niemieckiej spółki RWE Dea, która posiada kilka koncesji węglowodorowych w południowej Polsce.

To, o czym przestrzegałem, zwracając się w listach otwartych do Donalda Tuska czy parlamentarzystów w 2010 r., a nawet wcześniej w mediach, stało się faktem. Przecież już w końcu 2007 r., po wydaniu kilku procent pierwszych koncesji, był gotowy projekt ustawy rozwiązującej sprawę ochrony interesów i zysków państwa i obniżającej ryzyko inwestorskie, ale nie został przyjęty przez koalicję PO – PSL. A szkoda, bo wtedy byliśmy pierwsi w Europie, tuż po USA i Kanadzie – co raczej w historii naszej gospodarki jest rzadkie. Straciliśmy czas i przeogromne pieniądze.

Niestety, w obecnym kształcie ustawy „łupkowe” stanowią zagrożenie dla eksploatacji gazu z łupków i zysków państwa. Wynika to ze specyfiki złoża, bo w pierwszych trzech, a czasem dwóch latach wydobywa się połowę zasobów, a drugą łącznie dopiero w kolejnych około dziesięciu. Nowe regulacje i zwolnienia podatkowe mogą spowodować, że firmy będą wydobywać gaz tylko przez pierwsze kilka lat, np. do 2020 r., a później mogą pozostawić nawet połowę gazu i ropy, tracąc złoże bezpowrotnie. To byłaby rabunkowa eksploatacja – wręcz złodziejska.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Przypominamy

Beztroska, brak refleksji i wyobraźni to cechy, którymi naród polski zapisał się już nieraz w historii. Pomimo wielu bohaterskich czynów, odważnych akcji czy wielkich osiągnięć, których wspomnienie napawa mnie dumą i mam ochotę wykrzyczeć światu, że mam szczęście być Polką, wciąż mam poczucie, że moi rodacy nie znają swojej wartości i lubują się przez to w płaszczeniu się przed tymi, którzy powinni nam okazać szacunek.

Długo nie oglądałam telewizji. Odrzucała mnie manipulacja informacjami, w każdy możliwy sposób (kolejność wiadomości, czas poświęcony na promowanie i na przedstawienie materiału, dobór „ekspertów”). Jednakże po dyskusji z moim przyjacielem, a także po własnych przemyśleniach doszłam do wniosku, że dobrze wiedzieć, w jaki sposób ustawia się myślenie tłumu, a mówiąc kolokwialnie: jak sprzedaje się kit. No i przełamałam się. Zajęta jednak także swoimi sprawami, słuchałam jednym uchem, do czasu, kiedy usłyszałam wiadomość, iż rosyjski samolot szpiegowski ma wykonywać lot nad naszym krajem. Zestawienie słów „rosyjski”, „szpiegowski” oraz „Polska” w jednym zdaniu całkowicie wystarczyło, bym skoncentrowała się wyłącznie na przekazie. Po wysłuchaniu materiału w pierwszej chwili myślałam, że to żart. Jaki, poważnie myślący rząd zezwoli na wykonywanie zdjęć w strategicznych punktach? Ale zaczęłam poszukiwać informacji w bardziej niezależnym źródle (mimo iż nie jestem przekonana do systemowych źródeł informacji, najwięcej suchych faktów podaje Polska Agencja Prasowa) i prawda okazała się niestety, smutna.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Mirosław Kokoszkiewicz

W święto Wojska Polskiego Bronek Komorowski stojąc na trybunie honorowej przyjął wojskową defiladę, która w obliczu rosyjskiego zagrożenia przybrała, że tak powiem dość wypasioną formę.

Wyborcza z dumą zacytowała te słowa prezydenta: - Trzeba przypomnieć łacińską maksymę: "Si vis pacem, para bellum", czyli "Chcesz pokoju, gotuj się do wojny" – dodając, że „Tak mocnego przemówienia tego dnia nie pamiętamy od 1989 r.”

Ja przypominam sobie bardziej okazałą defiladę i mocniejsze przemówienie głowy państwa. Było to 15 sierpnia 2007 roku. Tylko że wtedy szczery patriotyzm i budzenie narodowej dumy nie były mile widziane skoro ta sama Gazeta Wyborcza nazajutrz napisała: Powiedzmy wprost: fascynacja militariami to smutny relikt naszej ewolucji i przeszłości plemiennej.

Najwidoczniej na Czerskiej wiedzą dokładnie, który patriotyzm jest szczery, czyli dla nich nie do przyjęcia, a który udawany. Bronkowe uniesienia nie są tam widocznie traktowane na poważnie. Trzeba przyznać, że Komorowski jest wyjątkowym obłudnikiem i posiadaczem miedzianego czoła. Dziś robi za zwierzchnika sił zbrojnych, a sporą część swojej politycznej kariery w III RP spędził w Ministerstwie Obrony Narodowej jako wiceminister i minister. Odpowiada więc za katastrofalny stan polskiej armii.

Jeżeli po piątkowej defiladzie jakaś część czytelników Polski Niepodległej poczuła się bezpieczniej to już sprowadzam ich z obłoków na ziemię.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

JMW

Leszek Zebrowski taktownie nie wspomina, kto wydal polecenie wstrzymania ekshumacji. Był to nie kto inny, tylko Lech Kaczyński, wówczas minister sprawiedliwości.

Patrz - cytowany poniżej fragment :

http://www.naszdziennik.pl

Drugą niezwykle istotną okolicznością był fakt, że po pierwszej próbie ekshumacji w zbiorowym grobie w obrębie spalonej stodoły w Jedwabnem i ujawnieniu pierwszych rezultatów (dodajmy – całkowicie sprzecznych z dotychczasową wersją, rozpowszechnianą i utrwalaną od dłuższego czasu) została ona nagle przerwana. Oficjalną przyczyną rezygnacji ze zbadania najbardziej wartościowych dowodów miało być podłoże religijne wynikające ze stanowiska amerykańskich rabinów domagających się poszanowania doczesnych szczątków ofiar.