Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Rząd podnosi podatek VAT, dług publiczny rośnie w takim tempie, że nawet L. Balcerowicz przestał milczeć, ale rząd PO cały czas wierzy w politykę zagłuszania zbliżającego się bankructwa państwa.
Dopalacze to kolejny pretekst do przykrywania pewnych spraw. Temat praktycznie wybucha z dnia na dzień, jakby go wcześniej w ogóle nie było. Czyżby, powiedzmy, dwa tygodnie temu nikt nie trafiał do szpitala po środkach psychoaktywnych, a epidemia zaczęła się nagle, właśnie teraz (sam problem jest oczywiście ważny, ale tu rozważam tylko jego polityczny kontekst)?

Wcześniej odwracaniem uwagi od różnych spraw zajmował się J. Palikot. W sierpniu tego roku umiejętnie posłużono się krzyżem, teraz najwyraźniej wyciągnięto dopalacze. Co ciekawe, lubelski polityk twierdzi, że w ten sposób chciano zagłuszyć jego imprezę. Cóż: "kto czym walczy od tego ginie!".
Problem jest jednak nieco innej natury. Mniej interesujące jest co czy kogo aktualnie zagłuszają piarowcy PO, tylko - do czego takie zagłuszanie w ogóle prowadzi? Czy dzięki niemu problem realnie znika? Czy np. bankructwo i kryzys państwa przestają nam grozić?

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Gazeta Wyborcza ujawniła, że dziennikarze od 2005 r. byli inwigilowani przez polskie służby specjalne. Zważywszy na medium, które zainicjowało temat możemy spodziewać się szturmu na etykę oraz praworządność Prawa i Sprawiedliwości, który kontrolował służby w najgorętszym dla afery okresie 2005-2007 r.

Obecnie to typowy samograj publicystyczny. Ale im temat będzie bardziej nagłaśniany tym możemy być pewniejsi, że coś jest bardzo starannie zagłuszane. Nie wydaje się zbiegiem okoliczności, że: obóz rządzący wystawia Janusza Palikota z całą furą tematów zastępczych, ni stąd ni zowąd Donald Tusk rozpoczyna krucjatę antydopalaczową, a równocześnie „rozpisywana” jest afera inwigilacyjna.

To przykrywane „coś” musi być wstrząsające. Uderzenie w PiS rykoszetuje bowiem również w rząd Donalda Tuska W odpowiedzi na zapytanie prowadzącej śledztwo Prokuratury w Zielonej Górze, ABW i CBA w 2009 r. zaprzeczyły stosowania kontroli rozmów konkretnych dziennikarzy. Zaprzeczenie obu służb okazało się kłamstwem. Zostało zdruzgotane na podstawie danych uzyskanych przez Prokuraturę bezpośrednio od operatora. Tymczasem obecny szef ABW Krzysztof Bondaryk kieruje tą instytucją z osobistego mianowania Premiera Donalda Tuska od końca 2007 r. A zatem to za jego kadencji Agencja szła w zaparte i poświadczała Prokuraturze nieprawdę. Służby specjalne uległy zwyrodnieniu bez względu na decydenta politycznego, czy to z PiS, czy z PO. Stanowi to kolejną przesłankę zwiększającą prawdopodobieństwo tezy o samoistnym kształtowaniu przez służby specjalne rzeczywistości politycznej w Polsce. Politycy jawią się jako pionki, które osłaniają cięższe figury dokonujące najważniejszych, ale skrytych ruchów na szachownicy.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Prawo i Sprawiedliwość także sięga po instrument z arsenału socjotechniki propagandy jakim jest strach (fear). Socjologowie zgodnie twierdzą, że w każdym społeczeństwie jest duża grupa ludzi rzędu od 10 do 35 procent, którzy boją się obcych. W jednym kraju tymi obcymi np. na Słowacji mogą być Romowie, w Belgii czy Francji Islamiści, a w Polsce są nimi Rosjanie, co w zasadzie, z punktu widzenia socjologicznego nie powinno dziwić biorąc pod uwagę ostatnie 300 lat relacji polsko- rosyjskich. I na tej „chorobie na Moskala” PiS gra strasząc Polaków rzekomym rosyjskim imperializmem. Ten mechanizm skutecznie działa i spora część Polaków daje się nabrać na te strachy na lachy pomimo tego, że Rosja to papierowy tygrys. Rocznie ubywa prawie milion Rosjan. Czy widział ktoś kiedyś w historii imperium, które wymierało? Jednakże socjotechnika propagandy nie odwołuje się do logiki i zdrowego rozsądku tylko do emocji i najniższych instynktów mas ludzkich.

O ten strach wobec Rosji i zmobilizowanie swoich zwolenników na tej płaszczyźnie nie jest PiS-owi trudno, bowiem relacje polsko- rosyjskie ostatnich 300 lat były naznaczone wojnami, zaborami i krwią niewinnych. PiS-owscy macherzy od propagandy mają świadomość, że polskie serce wychowane jest na nienawiści do Rosjanina. Że praktycznie każdy Polak wychowany jest na Mickiewiczu i Słowackim, że cała nasza literatura narodowa przesiąknięta jest nienawiścią do Moskala. Gdy Polak mówi „Rosja”, to myśli „Sybir”, „represje” i wreszcie „Katyń”.

Wszystko to jest rzecz jasna prawda, którą my czujemy. Ano właśnie- czujemy. Tymczasem w polityce nigdy, przenigdy nie wolno kierować się uczuciami. Polityk stojący na gruncie polskiej racji stanu nie może się kierować emocjami. Romantyzm powinien zostawić poetom i pisarzom. Polityk jest swego rodzaju inżynierem, który w swoich politycznych kalkulacjach i projektach nie stawia mostu tam gdzie nakazuje mu serce, ale tam gdzie nakazuje mu rozum. Nie sugeruje się swoimi odczuciami i emocjami, w tym gdzie ma postawić filary politycznego mostu, ale mierzy i szacuje z jak największą precyzją bez zbędnych emocji.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
W tegorocznej kampanii prezydenckiej pojawił się pomysł sprywatyzowania kolei. Pomysł polegał na tym, żeby polskie koleje sprzedać niemieckim. Pojawili się obrońcy „polskości” kolei, a, że kampania wyborcza ma swoje prawa więc temat upadł. Zresztą, dwaj wykreowani na głównych kandydatów nawet nie dotknęli tej bardzo istotnej dla tysięcy Polaków sprawy.
Tymczasem w zeszłym tygodniu miałem wątpliwą przyjemność podróżowania polskimi kolejami i to różnych rodzajów. I muszę głośno powiedzieć, że ja, polski narodowiec żądam od władz mojego państwa oddania Niemcom, Chińczykom, Francuzom, czy komukolwiek całej tej kolei z torami, trakcją, lokomotywami, stacjami, wagonami za darmo! Nie można za towar kiepskiej jakości brać pieniędzy – to nieetyczne i mogłoby nosić znamiona naciągania. Oddajcie w cholerę to złomowisko za darmo, a nawet gdy Niemcy, Chińczycy, Francuzi zażądają – dopłaćcie im, byle tylko zechcieli to wziąć. Postawcie tylko jeden warunek, żeby najdalej za 5 lat wprowadzili do tej kolei swoje standardy.
W tym roku miałem autentyczną przyjemność podróżowania niemieckimi kolejami ze Szczecina do Berlina z przesiadką w Argemunde. Owszem, wiele mitów krąży o pociągach u zachodnich sąsiadów i generalnie u nas są one przereklamowane. Ale widać na każdym kroku dbałość o pasażera. U nas dominuje chamstwo. Wyobraźcie sobie państwo sytuację, że prawie pełen peron ludzi oczekuje na pociąg. Ten nie przyjeżdża 5, 10, 30 minut. Ludzie czekają. I nawet żadnej informacji, choćby „pocałujcie nas w d...pę”. Nic – ludzie czekają a kolej ich totalnie olewa. Niemożliwe? To realny obrazek z piątku! XXI wiek w centralnej Europie. „Kolej na 2012”.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
W miniony weekend rządzący naszym państwem „liberałowie” z Platformy Obywatelskiej oraz politycy szczebla samorządowego postanowili wypowiedzieć otwartą wojnę handlarzom tzw. dopalaczami. W bój wysłano służby Głównego Inspektoratu Sanitarnego, policję i straż miejską. Niemal w całym kraju przeprowadzono naloty na sklepiki, które w swoim asortymencie mieli środki sprzedawane jako „produkty kolekcjonerskie”, a powszechnie zwane dopalaczami. W wyniku weekendowej akcji zamknięto i zaplombowano około tysiąca sklepików. Warto podkreślić, że w tą walkę zaangażował się nawet sam premier, który publicznie zadeklarował działanie organów państwowych nawet na granicy prawa, aby osiągnąć założony cel jakim jest delegalizacja dopalaczy. 

Pretekstem do podjęcia tak radykalnych kroków przez „liberalny” rząd oraz zaangażowania się w walką z handlarzami dopalaczami parlamentarzystów wszystkich opcji oraz samorządowców stały się medialne doniesienia na temat kolejnych zatruć nastolatków i osób dorosłych, których źródłem miały być dopalacze. Nie jestem specjalistą w dziedzinie chemii czy biologii, a więc nie będę wypowiadał się na temat szkodliwości tzw. „produktów kolekcjonerskich”, ale warto podkreślić, że choć dopalacze dostępne są w wielu państwach europejskich od wielu lat, a i w Polsce nie są żadną nowością, żaden specjalista nie przedstawił jak dotąd żadnej naukowej analizy potwierdzającej ich szkodliwą działalność dla organizmu człowieka, co oczywiście nie wyklucza, że nie są one szkodliwe. Po serii artykułów o zatruciach młodych osób w skutek spożycia dopalaczy media poinformowały o dwóch zgonach spowodowanych prawdopodobnie działaniem tych produktów. Piszę prawdopodobnie, gdyż póki co brakuje oficjalnego potwierdzenia faktu, iż obie ofiary zmarły na skutek zatrucia dopalaczami.