Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Pan minister Rostowski publicznie przyznał, że faktyczny deficyt tegorocznego budżetu to nie oficjalne 48 miliardów, ale około stu. I że przyszłoroczny to też mniej więcej dwa razy więcej niż on sam oficjalne podaje. Ale najlepsze jest, w jaki sposób to przyznał: ot, tak, mimochodem, stwierdzając, że "przecież wszyscy to wiedzą", że prawda jest inna, niż się oficjalnie podaje.
Z lekceważącym machnięciem ręką na tych, których prawdziwym informacjom wielokrotnie gorliwie zaprzeczał i on, i reszta "hołoty zwanej rządem" (jak to śpiewa DJFunkyKoval; przy okazji gratuluję mu wyrażenia tak znakomicie tego, co od dawna czuję, ale nie mogłem sam wyrazić, bo na basie gram bardzo słabo) - a co oni tam gadają, przecież wszyscy wiedzą.

Po prostu, do wczoraj ekonomiści, którzy ostrzegali przed kreatywną księgowością pana Jana Vincenta Jacka, byli panikarzami, frustratami, oszustami i, last but not least, pisowcami. A od dziś są nudziarzami, którzy powtarzają rzeczy wszystkim od dawna znane, a panu ministrowi zwłaszcza, dlatego on się tymi powszechnie znanymi faktami nie przejmuje, on jest dalej, on pyta, niczym finansowy Lenin: "co robić?". A ci tam, nudziarze, powtarzający w kółko o stu miliardach deficytu, o długu publicznym rosnącym codziennie o 300 milionów złotych - jak zwykle o cały etap spóźnieni.
Czy to państwu coś przypomina? Pewnie nie, bo państwo jesteście w większości młodzi. Ale mnie to przypomina do złudzenia zachowanie komunistów. Nie myślę o Gierku czy Jaruzelskim, ale o tej rzeszy drobnych szujek z rozmaitych "Trybun", "Globów" czy "Tu Jedynek", różnych partyjnych nadzorców środowiska dziennikarskiego czy literackiego, działaczy.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Graś Klicha w roli stróża MAK-a ustawia,
O sianie zamętu i chaosu go pomawia,
A ten tylko rąbek tajemnicy odsłania,
I bez niego straszliwy obraz się wyłania,
Już cały świat nad farsą śledztwa się zastanawia.

 
Klich jest od patrzenia na ręce Rosjanom – mówi Graś

A nie od oceny śledztwa i wyciągania wniosków!!! A to zdumiewające. Jedyny Polak akredytowany przy MAK miałby być tylko stróżem? Ba, ale czego? Jeden z ważniejszych dowodów w katastrofie owi Rosjanie metodycznie, bezceremonialnie zniszczyli, co pokazali nam w ubiegłym tygodniu nieocenieni reporterzy z „Misji specjalnej”. W sekcji zwłok Klich nie uczestniczył, ani w ekspertyzach wraku – w ogóle wątpliwe czy takowym został on poddany. To się nie mieści nikomu w głowie, co z tym wrakiem robiono  tuż po katastrofie i to, że od pół roku leży to, co zniszczone jeszcze nie zostało, w żaden sposób niezabezpieczone!!! Przecież to międzynarodowy, dyplomatyczny i prawny skandal! A Graś? Jak to Graś, smęci, że tu nie potrzeba interwencji Premiera!

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Historia obecnych negocjacji aneksu do umowy międzyrządowej w sprawie dostaw rosyjskiego gazu ma już ponad 20 miesięcy. Jej szczegółowe przedstawienie miałoby zapewne objętość sporej książki i okazało się niestrawne dla większości odbiorców. Trzeba jednak przypomnieć niektóre, istotne fakty. Geneza rokowań sięga przełomu lat 2008-2009, gdy wybuchł rosyjsko-ukraiński spór gazowy. Zawarte w styczniu 2009 r. porozumienie między Gazpromem a ukraińskim Naftohazem wyeliminowało z pośrednictwa handlu gazem spółkę RosUkrEnergo ( w której Gazprom miał połowę udziałów), co z kolei spowodowało obniżenie dostaw gazu do Polski.

Pod koniec stycznia 2009 roku polski Gaz-System i PGNiG poinformowały, że RosUkrEnergo, dostarczająca dotąd ok. 2,5 mld m sześc. gazu rocznie zaprzestał dostaw. Kilka dni później, Donald Tusk po spotkaniu z Władimirem Putinem w czasie obrad Światowego Forum Ekonomicznego w Davos oznajmił, że „problem z dostawami gazu do Polski prawdopodobnie zostanie rozwiązany”. Pierwszy warunek tego „rozwiązania problemu” został ujawniony z początkiem marca 2009 roku, gdy minister transportu Rosji Igor Lewitin przyznał, że Gazprom jest gotów dostarczyć Polsce dodatkowe ilości gazu, ale tylko wówczas, jeśli ta zrezygnuje z pośrednika i podpisze aneks do umowy międzyrządowej z 1993 roku.

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Wpływy Rosji w Polsce są coraz większe. Forsowane przez rząd zawarcie niekorzystnego kontraktu gazowego, uzależniającego nas od Moskwy na następne kilkadziesiąt lat, postawiłoby przysłowiową kropkę nad "i”. 

Wreszcie po wielu tygodniach starań marszałek Sejmu pozwolił na godzinną debatę poświęconą polsko-rosyjskiej umowie gazowej wynegocjowanej przez wicepremiera Waldemara Pawlaka. Debata odbyła się na wniosek klubu PiS w ramach tzw. informacji bieżącej, a głównymi jej uczestnikami był przedstawiciel wnioskodawców były premier Jarosław Kaczyński i główny negocjator tej umowy wicepremier Pawlak.

Mimo tego, że umowa gazowa ma ogromne znaczenie ekonomiczne, ale i polityczne dla naszego kraju, to debata nie wywołała jakiegoś specjalnego zainteresowania w mediach, bo - jak łatwo się domyślić - podstawowe rozstrzygnięcia z niej wynikające stawiają rząd Donalda Tuska w wyjątkowo niekorzystnym świetle.

Zabierając głos w imieniu wnioskodawców, były premier Jarosław Kaczyński zwrócił uwagę, że Rosja traktuje odbiorców surowców energetycznych albo jako kraje będące w jej strefie wpływów, albo jako kraje rzeczywiście wolne - tylko te drugie podpisują umowy handlowe na partnerskich warunkach. Z przebiegu negocjacji wyraźnie widać, że Polska została potraktowana jako kraj z rosyjskiej strefy wpływów, który zgodził się na wszystkie żądania Rosji - do tej pory zresztą umowa zapewne byłaby już podpisana, gdyby nie sprzeciw Komisji Europejskiej.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
[Nie uważam za sensowne kierowanie pokornych pytań, próśb czy apeli do osób podejrzanych. Są to działania pozorne, bez mocy prawnej. 

Wysłałem poniższe Doniesienie. http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=2367&Itemid=138438434240 Proszę WSZYSTKICH mych Czytelników o wydrukowanie  - i posłanie podobnego tekstu do ADRESATA. Może ktoś zechce podać inne podejrzenia i dowody? WARTO. To zwiększy wagę doniesień u urzędników prokuratury.

Tylko skierowanie swych uzasadnionych podejrzeń do organów prokuratorskich ma moc prawną i może mieć konsekwencje  LEGALNE, umożliwia więc np. ew. skierowanie swych podejrzeń do następnych instancji, aż do najwyższej ( a która to?? może jakiś sprytny prawnik podpowie?). Odpowiedź Prokuratury ma moc dokumentu, w odróżnieniu np. od wypowiedzi jakiejś pańci o starannym przekopaniu terenu katastrofy do metra głębokości, czy innych wypowiedzi dyktowanych nakazem PR-u czy zwykłym słowotokiem. Tekst niniejszy jest lekko zmodyfikowany w stosunku do oryginalnego: usunięto literówki, poprawiono składnię (widać, że tekst oryginalny pisano w pośpiechu). Istotna poprawka jest w pkt. 4 Uzasadnienia - zdanie trzecie. MD]


Warszawa, 2010-09-23

 Nadawca:  (imię, nazwisko, adres)

Odbiorca:

Prokuratura Okręgowa

Warszawa Śródmieście

ul. Krucza 38/42

00-512 Warszawa

                                 Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa