Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Jak wygląda wojna gangów widzimy na amerykańskich filmach. Są krwawe i obfitują w liczne ofiary. Każdy film odnoszący sukces na rynku to taki, który kończy się dobrze i gdzie dobro wygrywa ze złem. Bandyta w najlepszym razie kończy w kryminale, policjanci zawsze stoją po stronie prawa, a prokuratorzy wygrywają sądowy bój o sprawiedliwość. Skąd to się bierze? Sądząc po przypadku Romana P., który odurzył narkotykami trzynastoletnie dziecko, zgwałcił je, uciekł za granicę, odniósł wielkie sukcesy artystyczne, zdobył liczne nagrody i honorowe obywatelstwo mojego miasta, dorobił się fortuny i ukrywał przez trzydzieści lat, a teraz prawdopodobnie stanie przed amerykańskim sądem – wszystko bierze się z codziennej praktyki zamorskiego kraju, która uczy obywateli, na czym polega różnica pomiędzy dobrem a złem.

U nas jest inaczej. W polskim filmie zło często bierze górę nad dobrem, bohaterem jest cyniczny, ale przystojny bandzior, prokurator na co dzień zaciera ślady przestępstwa, a policja istnieje tylko dlatego, że ktoś musi jeździć po pizzę dla gangsterów. Bohaterowie bluzgają jak szewcy i podsłuchują wszystkich, których znają, jeśli ich jeszcze dotąd nie podsłuchiwali. Ciekawe, skąd to się bierze?
      Kilkanaście dni temu Polską wstrząsnęło ujawnienie „ściśle tajnych” zapisów rozmów szefa Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej z jednym biznesmenem od hazardu z jednorękim bandytą. Ten drugi domagał się od tego pierwszego „załatwienia” ustawy, na mocy której da się zarobić 500 mln zł rocznie. To znaczy: nie zarobi Skarb Państwa, tylko ten pan, co dzwonił do posła PO. Sprawa była już „na 90 proc.” załatwiona, „Miro” dociskał „Grzecha”, zapach pieniędzy rozchodził się w korytarzu… aż okazało się, że był to korytarz w areszcie śledczym, bo właśnie klawisze mieli dzień wypłaty.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Dzisiaj mija 25 rocznica zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszko przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Jednakże nie na śmierci kapłana chcę się skoncentrować, tylko na pewnym wątku tej sprawy zupełnie przemilczanym zarówno przez IPN, historyków, byłych funkcjonariuszy SB, jak i dziennikarzy.

W związku z morderstwem popełnionym na księdzu Jerzym funkcjonuje wiele hipotez. IPN wskazuje na MSW jako winowajcę tego wydarzenia oraz z upartością osła wskazuje na ZSRR jako zleceniodawcę tego mordu. Z kolei część byłych funkcjonariuszy SB sugeruje, że to był przypadek i niejako „wypadek przy pracy”. Do hipotez komu zabicie kapelana „Solidarności” przyniosło realne korzyści jeszcze powrócę w tym wpisie.

Dziwnym trafem historykom IPN umyka fakt kontaktów mordercy księdza, kapitana SB Grzegorza Piotrowskiego z niejakim Grzegorzem Suskim wówczas stale przebywającym w RFN oraz podejrzenia o działalność Piotrowskiego na rzecz zachodnioniemieckich służb specjalnych. W tym kontekście poniżej cytuję istotny fragment mowy oskarżycielskiej prokuratora Leszka Pietrasińskiego wygłoszonej podczas toruńskiego procesu zabójców ks. Popiełuszko.

„Wysoki Sądzie!  W świetle tego wszystkiego, co dotychczas zostało powiedziane, opisane w akcie oskarżenia zbrodnie obiektywnie noszą także wszelkie znamiona politycznej prowokacji. Te wszystkie doniosłe dla bezpieczeństwa państwa problemy są przedmiotem zainteresowania i badania w ramach odrębnie prowadzonego pod nadzorem Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie śledztwa. W ramach tego śledztwa prokurator przedstawił oskarżonemu Piotrowskiemu zarzut płatnego poplecznictwa w związku z załatwieniem sprawy paszportowej przez obecnie stale przebywającego w RFN Grzegorza Suskiego. Fakt tego rodzaju obecnie stwierdzonej nieuczciwości, a ściślej mówiąc wcześniejsza znajomość tego kompromitującego dla oskarżonego Piotrowskiego faktu na terenie RFN, mogła być wykorzystana poprzez realne zagrożenie oskarżonemu Piotrowskiemu kompromitacją w celu skłonienia go do uległości i współpracy. Metoda taka jak wiadomo nieraz już była i to w wielu krajach stosowana z pożądanym skutkiem.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

piramida Majow w Meksyku fot. M.Cukiernik
Żyjący na terenie dzisiejszego Meksyku i Gwatemali, starożytni Majowie znani są z tego, że składali swoim bóstwom krwawe ofiary z ludzi. Ich celem było ubłaganie w ten sposób bogów, aby kolejnego dnia wstało słońce. Mniej więcej podobny wpływ, jak na wschód słońca miały ofiary z ludzi, teraz na zmiany klimatyczne mają miliardy euro, dolarów, jenów, juanów i złotych wydawane na walkę z globalnym ociepleniem. Z tą różnicą, że w państwie Majów ofiarami było ludzkie życie, a w tzw. Unii Europejskiej i innych krajach świata ofiarami są kieszenie podatników. Oczywiście są także ci, którzy na tym zyskują. Według raportu brytyjskiego banku HSBC, dochody światowego ekosektora w 2008 roku wzrosły o 75 proc. do 530 mld dolarów i do roku 2020 mogą wynieść 2 biliony dolarów. Ile z tych pieniędzy pochodzi, poprzez państwowe zachęty, transfery i dotacje wspierające ekobiznes, od najbardziej poszkodowanych, czyli podatników? Sam bank HSBC wskazuje, że bez wsparcia rządów oraz kierowania bodźców na ekoenergię, ekosektor nie rozwijałby się w takim tempie.

Na nadmiernych wydatkach państwa tracą także polscy podatnicy. Zadłużenie polskiego Skarbu Państwa na koniec lipca 2009 roku wyniosło ponad 609,1 mld zł. Od początku roku zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło o ponad 39,1 mld zł, czyli o 6,9 proc. Oznacza to, że poprzez kredyty sektora publicznego przeciętny Polak zadłużony jest już na około 16 tys. zł, podczas gdy jeszcze na koniec 2008 roku – zadłużony był na ponad tysiąc złotych mniej! Miłościwie panujące nam władze ciągle biorą nowe kredyty, mimo że do końca nie zostały spłacone jeszcze nawet pożyczki Polski Ludowej. A pozostało tego jeszcze około 420 mln dolarów. Dla przykładu jak informuje Marta Gajęcka, wiceprezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego, w 2009 roku akcja kredytowa tego banku w Polsce może wynieść nawet 6 mld euro, czyli dwa razy więcej niż w zeszłym roku (jednak część tych kredytów mogą otrzymać także podmioty prywatne).

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Czy Polska musi być zawsze takim krajem , który w imię czegoś zapiera się własnych obywateli, przynajmniej tych niektórych?

    Spodziewałem się ,że na fali EURO 2012 będziemy zacieśniać stosunki z Ukrainą ,ale to co się dzieje przekracza wszelkie normy przyzwoitości .
    Nie próbuję nawet zrozumieć w imię jakichś interesów leziemy Ukraińcom w cztery litery.
    Na każde ich żądanie prześcigamy się w robieniu im dobrze.
    Jestem w stanie zrozumieć ,że akcja „Wisła „ była niehumanitarnym wypędzeniem wielu niewinnych ludzi /nie wszyscy byli niewinni/. Nie rozumiem natomiast dlaczego kajamy się, przepraszamy i bijemy się w piersi m.in. przez potępienie akcji „Wisła”. Dlaczego nie powiemy jasno –czego wynikiem była ta akcja. Nasi władcy potępiają ją chyba tylko dlatego,
    że była przeprowadzona przez władze komunistyczne, które w tym przypadku całkowicie popieram. Żaden kraj na świecie ,nawet ten najbardziej demokratyczny nie pozwolił by sobie
    na tego typu rewoltę. I obawiam się ,że rozwiązano by problem dużo szybciej i bardziej boleśnie.
    Ci poszkodowani przez akcję „Wisła” przynajmniej żyją ,nie zostali zabici przy pomocy:
    siekier, wideł, pił do rżnięcia drewna, noży czy wreszcie „zwyczajnie „ spaleni żywcem.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Zgodnie z przepisami wykonawczymi do ustawy o prawach pacjenta przygotowywanymi przez Ministerstwo Zdrowia, decyzję o aborcji wydawać będzie jedynie komisja lekarska.
Wszystko wskazuje na to, że przygotowane przez resort rozporządzenia są wielkim zagrożeniem dla nienarodzonych dzieci.
Choć dopiero powstają, nieoficjalnie wiadomo, że dają kobiecie w ciąży prawo do dokonania aborcji tylko na podstawie opinii specjalnej komisji lekarskiej
Kazimierz Jaworski z PiS uważa to za bardzo niepokojące, że taka komisja jest pierwszą i ostatnią instancją w tej sprawie, co wygląda na ciche, by uniknąc debaty publicznej, wprowadzenie aborcji. Stąd żądanie, by Ewa Kopacz wyjaśniła sprawę.