Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Oświadczenie
Klubu Konserwatywnego w Łodzi
w sprawie
ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego rzez Prezydenta Rzeczypospolitej
 
W dniu dzisiejszym Pan Prezydent Rzeczypospolitej Lech Kaczyński spełnił swoją zapowiedź podpisania tzw. Traktatu Lizbońskiego, odbierającego definitywnie Państwu Polskiemu podstawowe atrybuty suwerenności. Tym samym, Pan Prezydent wpisał się w niechlubną tradycję sięgającą XVIII-wiecznych Sejmów ratyfikujących traktaty rozbiorowe oraz króla Stanisława Augusta podpisującego się pod aktem likwidującym ówczesną polską państwowość.

Stwierdzamy, że Pan Lech Kaczyński utracił tym czynem faktyczną zdolność wypełniania obowiązków, które na Prezydenta Rzeczypospolitej nakłada art. 126 Konstytucji słowami: „Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium”. Musimy przypomnieć Panu Lechowi Kaczyńskiemu, że niepodległość i suwerenność to nie fantazmaty, których „broni się” gdzieś w Tbilisi czy w jakimkolwiek innym zakątku ziemi, ale tu, w Warszawie, i wobec tego, który – jak kosmopolityczny Lewiatan w Brukseli – bezpośrednio wyciąga po nią ręce.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

fot. Lechowi Kaczyńskiemu mówimy "dość"!

Piszę te słowa, a w telewizji widzę Lecha Kaczyńskiego ratyfikującego Traktat Lizboński. Wszystkie puszczane w kierunku eurosceptycznej prawicy „oczka” okazały się fałszywe. Wahania odnośnie ratyfikacji Traktatu były wielką mistyfikacją – przecież to Lech Kaczyński podpisał ten Traktat; przecież to Jarosław Kaczyński zmusił posłów PiS do głosowania za jego ratyfikacją w Sejmie. Teraz Lech Kaczyński go ratyfikuje.

Nie jest to cichutkie złożenie podpisu przez polityka, który „nie chce, ale musi”. Jest wielka pompa, wielka oprawa – Lech Kaczyński ogłasza swój wielki sukces. Obok Jerzy Buzek i „supereuropejczyk” Barroso. A podpis składa „nadzieja polskiej prawicy”: Lech Kaczyński.

Chyba zaczyna się otrzeźwienie. Nawet „Nasz Dziennik” – pismo, które od pewnego czasu stacza się z pisma prawicowo-katolickiego na „katolicką wersję Gazety Polskiej” – zaczyna rozumieć, że Lech Kaczyński (i całe PiS) nigdy nie był, nie jest i nie będzie szansą polskiej prawicy. W dzisiejszym wydaniu „ND” czytamy: „Abdykacja (z łaciny abdicatio) - dobrowolne lub wymuszone zrzeczenie się władzy i jej prerogatyw; abdicare - wypędzić. Prezydent Lech Kaczyński, składając dziś parafę pod dokumentem traktatu reformującego Unię Europejską, abdykuje na rzecz superpaństwa montowanego na zgliszczach starych narodów Europy. Można rzec - wypędza Rzeczpospolitą z Rzeczypospolitej. Ostatnim władcą Polski, który abdykował na rzecz obcego mocarstwa, był król Stanisław August Poniatowski.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Rząd premiera Tuska rozsypuje się w oczach i jak tak dalej pójdzie, to nie zostanie z niego nic – oczywiście z wyjątkiem koalicjanta w postaci Polskiego Stronnictwa Ludowego, które - wykorzystując swoją sławną wszechstronność koalicyjną – nie będzie miało innego wyjścia, jak sformować nowy rząd, z udziałem Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Prawa i Sprawiedliwości. W tej sytuacji premieru Tusku, który w międzyczasie premierem może już nie być, rozwieją się marzenia o prezydenturze („żegnajcie mi na zawsze chłopcy i dziewczęta, żegnajcie druhowie i ty, miłości ma!”) – bo do wyborów prezydenckich, obok drobniejszego płazu, stanie obecny prezydent Lech Kaczyński oraz albo dr Andrzej Olechowski, albo Włodzimierz Cimoszewicz – kogo tam razwiedka uzna za najbardziej obiecującego, a przede wszystkim - któremu inwestytury udzieli Nasza Pani Aniela. Jeśli zaś pan prezydent Kaczyński spełni swą obietnicę i traktat lizboński ratyfikuje, to w tej sytuacji prezydentem zostanie jakieś drugie wydanie Aleksandra Kwaśniewskiego i to być może nawet na dwie kadencje – bo tyle może potrwać ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej w Zjednoczonej Europie.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
CBA ponownie wysłało pismo do najważniejszych osób w państwie, w którym ostrzega o zagrożeniu interesów Polski. Do Prokuratora Generalnego wpłynęło już zawiadomienie o podejrzenia przestępstwa.
   TVN 24 informuje, że dokumenty z CBA, stenogramy rozmów polityków PO w sprawie prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie trafiły już do kancelarii tajnej prezydenta, premiera, Sejmu i Senatu. Ma się w nich pojawiać minister Skarbu Państwa Aleksander Grad.
   Kancelaria Premiera informuje na swych stronach, że złożyła już w tej sprawie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Dotyczy ono osób wymienionych w pismach CBA i szefa biura Mariusza Kamińskiego. Szef Kancelarii Premiera, Tomasz Arabski zarzuca mu, że nie dopełnił obowiązków nie przekazując tych materiałów do prokuratury.
   Arabski twierdzi jednak, że z otrzymanych przez kancelarię dokumentów nie wynika, iż dopełniono obowiązku zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa lub przekazania pozyskanych przez CBA materiałów Prokuratorowi Generalnemu.
   - Mając na względzie obowiązek wynikający z art. 304 2 kpk, uzasadnione jest złożenie niniejszego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w procesie sprzedaży składników majątku Stoczni Gdynia S.A. oraz Stoczni Szczecińskiej Nowa Sp. z o.o. przez wskazane w tych dokumentach osoby pełniące funkcje publiczne, w sposób opisany w tych dokumentach - napisał Arabski.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Krzysztof Wyszkowski, "Gazeta Polska"

Do spotkania KLD z WSI doszło, i spotkanie to już na zawsze określiło charakter i metody aktywności Donka, Miro i całej drużyny. Trener z WSI umiał sprawić, że spotkania kierownictwa KLD kilkanaście pięter nad kasynem w Marriotcie przebiegały miło i wesoło.

To prawda, że afera hazardowa ma dla Donalda Tuska cechy tragedii. Oto właśnie w tym czasie, gdy zakazał swoim kompanom rabunku i łupiestwa, dosięgły go konsekwencje jego własnych czynów sprzed 20 lat. W chwili, gdy, wydawało się, wystarczy już tylko biernie czekać na objęcie najwyższego udziału w państwie, to bezbronne i upokorzone przez niego państwo wierzgnęło i postawiło go tam, gdzie powinien stanąć już na początku - na progu więzienia.

Można i należy emocjonować się aferą hazardową, ale należy pamiętać, że nie ujawnia ona niczego, czego każdy, kto chciał wiedzieć, nie wiedział od zawsze, czyli od czasu, gdy Donald Tusk pojawił się polskiej scenie politycznej. Długo był, według jego własnego samookreślenia - „macherem z zaplecza". Ale takich macherów była w ówczesnej polityce cała masa. Dlaczego to właśnie Tuskowi udało się więcej niż macherom z konkurencji? Trudno stwierdzić, czy najpierw powstała drużyna, a dopiero następnie przyszedł do niej trener, czy raczej nad grupą mających serce do gry chłopaków pochylił się kwalifikowany, doświadczony agent.